Ataki na księgarnię "Antyk"

    Prokurator Apelacyjny w Warszawie

    za pośrednictwem

    Prokuratora Okręgowego
    w Warszawie
    ul. Krakowskie Przedmieście 25
    00 - 951 Warszawa

    sygn. akt: V Ds. 248/02

    Adwokata Macieja Lacha
    pełnomocnika pokrzywdzonego
    Piotra Kadlcika

    ZAŻALENIE

    na postanowienie Prokuratora Okręgowego z dnia 30 czerwca 2003 r. o umorzeniu śledztwa dotyczącego publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych oraz publicznego znieważenia grupy ludności pochodzenia żydowskiego z powodu jej przynależności narodowej i wyznaniowej doręczone pokrzywdzonemu Piotrowi Kadlcikowi dnia 14 lipca 2003 r.

    Działając w imieniu pokrzywdzonego Piotra Kadlcika, na podstawie załączonego pełnomocnictwa, w oparciu o art. 306 § 1 kpk oraz art. 425 § 2 kpk zaskarżam wyżej wskazane postanowienie w części, opisanej w pkt 2 postanowienia, tj. w części dotyczącej publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych oraz publicznego znieważeniagrupy ludności pochodzenia żydowskiego z powodu jej przynależności narodowej i wyznaniowej poprzez rozpowszechnianie w okresie od 2000 r. do listopada 2002 r. w Warszawie publikacji o charakterze antyżydowskim w postaci książek: "Jedwabne geszefty" Henryka Pająka, "Polska zdradzona" Jana Marszałka, "Antypolonizm Żydów polskich" Stanisława Wysockiego, "Dlaczego występuję przeciw Żydom" ks. prof. Józefa Kruszyńskiego oraz "Poznaj Żyda" anonimowego autora.

    Na podstawie art. 427 § 1 i 2 kpk oraz art. 438 pkt 2 i 3 kpk zaskarżonemu postanowieniu zarzucam obrazę prawa materialnego poprzez:

    1. obrazę art. 256 kk w zw. z art. 17 § 1 pkt 2 kpk polegającą na uznaniu, że w okolicznościach sprawy zachowanie autorów książek oraz ich wydawców nie zmierzało do wywołania nienawiści na tle różnic narodowych, etnicznych czy religijnych;

    2. obrazę art. 257 kk w zw. z art. 17 § 1 pkt 2 kpk polegającą na uznaniu, że w okolicznościach sprawy określenia używane przez autorów książek publikowanych przez wskazanych wydawców nie stanowią znieważenia dokonanego wobec pokrzywdzonego i innych osób z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej czy religijnej.

    Podnosząc te zarzuty, na podstawie art. 427 § 1 kpk i art. 437 § 1 i 2 kpk wnoszę o uchylenie zaskarżonego postanowienia i kontynuowanie postępowania.

    Uzasadnienie

    Postanowieniem z dnia 30 czerwca 2003 r. Prokurator Prokuratury Rejonowej delegowany do Prokuratury Okręgowej w Warszawie umorzył postępowanie dotyczące:

    1. publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych oraz

    2. publicznego znieważenia grupy ludności pochodzenia żydowskiego z powodu jej przynależności narodowej i wyznaniowej poprzez rozpowszechnianie, we wskazanym w postanowieniu okresie, wskazanych książek przez Fundację Pomocy Antyk prowadzącą księgarnię przy pl. Grzybowskim w Warszawie, uznając, że czyny autorów wskazanych publikacji oraz ich wydawców nie noszą znamion czynów zabronionych z art. 256 i 257 kk.

    Prokurator oparł się w swoim postanowieniu nieomal wyłącznie na dowodach z zeznań świadków: Marcina Dybowskiego, prezesa Fundacji Pomocy Antyk, prowadzącego księgarnię przy pl. Grzybowskim w Warszawie, niektórych autorów oraz przedstawicieli wydawców, którzy wydali publikacje będące przedmiotem niniejszego postępowania i zażalenia. Prokurator nie zaakceptował natomiast treści opinii biegłego prof. dr. hab. Jerzego Tomaszewskiego, mimo że, co zostało zresztą zawarte w uzasadnieniu niniejszego postanowienia (str. 10), "[omawiane książki] zasadniczo pod każdym względem zostały przez niego ocenione negatywnie", jak również zeznań pozostałych świadków, w tym pokrzywdzonego Piotra Kadlcika, Zuzanny Radzik - inicjatorki listu otwartego do Prymasa Polski w sprawie będącej przedmiotem niniejszego postępowania oraz Piotra Cywińskiego.

    Prokurator niesłusznie, nie wskazując przy tym podstaw do takiego rozumowania uznał, że jedynie część materiału dowodowego, zgromadzonego w sprawie, tj. zeznania osób należących do kręgu osób podejrzanych o dokonanie przedmiotowych czynów, zasługuje na wiarygodność. Nie wziął przy tym pod uwagę oczywistych sprzeczności i nielogiczności w ich zeznaniach, przyjął natomiast za wiarygodne stwierdzenia świadków, że nie mieli intencji znieważania i nawoływania do nienawiści wobec osób narodowości żydowskiej. I tak: ¦w. Marcin Dybowski zeznał (k. 428 - 430), że książki sprowadza jedynie dlatego, że jest na nie popyt i sam ich treści nie zna. Jeżeli świadek stawia siebie w pozycji przedsiębiorcy, dla którego naczelną zasadą jest chęć osiągnięcia zysku, powinien tym samym kierować się zasadą podwyższonej staranności oraz profesjonalizmu zawodowego i odpowiadać za prowadzoną przez siebie działalność, czego wymagają dobre obyczaje handlowe, stanowiące podwaliny współczesnego prawa gospodarczego. Powinien więc orientować się w potencjalnym zagrożeniu, jakie mogą wywoływać książki tego rodzaju jak udostępniane w jego księgarni. Zresztą, jak wynika z zeznań św. Jerzego Milewskiego (k. 628 - 630), książki jego wydawnictwa rozprowadzała jedynie księgarnia Antyk. Trudno przypuszczać, że nikogo z innych przedsiębiorców z branży księgarskiej nie zainteresowałaby taka nisza na rynku, gdyby rzeczywiście na tego rodzaju książki był taki popyt jak wskazuje to św. Dybowski. Pozwala to stwierdzić, że popyt ze strony klientów, nawet jeżeli był rzeczywiście duży (czemu zdaje się przeczyć treść zeznań św. Milewskiego) nie był jedyną przyczyną sprowadzania tego rodzaju publikacji. Znajduje to zresztą potwierdzenie na stronie internetowej wydawnictwa Fundacja Pomocy Antyk (http://www.antyk.org.pl/wydawca.htm), która nie została zbadana w toku postępowania, mimo że może dostarczyć cennych informacji. Wobec takich sprzeczności nie można uznać zeznań św. Dybowskiego za wiarygodne.

    Podobne w istocie zastrzeżenia można mieć do bezkrytycznego zaufania zeznaniom świadków - przedstawicieli wydawców, od których tym bardziej należałoby oczekiwać wysokiego stopnia profesjonalizmu. Zresztą ich zeznaniom co do dużej wartości merytorycznej opracowań (zeznania św. Tadeusza Majcherka - k. 614 - 616) przeczy w sposób zdecydowany opinia biegłego, powołanego w sprawie, gdyż "sposób wykorzystywania przez niego [J.R. Nowaka, autora "100 kłamstw J.T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem"] materiałów Ľródłowych nie odpowiada zasadom rzetelnego postępowania niezbędnego w opracowaniach historycznych". Pozostałym autorom również biegły zarzuca przynajmniej bardzo skromną orientację we współczesnej historiografii oraz, co jest być może jeszcze bardziej niebezpieczne, manipulację informacjami i materiałami Ľródłowymi, wykorzystując z nich tych tylko te elementy, które ukazują Żydów w złym świetle. Tym samym niezrozumiała staje się pewność, z jaką urząd prokuratorski uznał, że zeznania wskazanych świadków są wiarygodne i, konsekwentnie, zaaprobował, że miały jedynie na celu ułatwienie Polakom poznania prawdy historycznej, a nie nawoływanie dowaśni na tle narodowościowym.

    Nawet gdyby uznać (str. 10 uzasadnienie postanowienia), że książki, które powstały w okresie międzywojennym, a ich obecne wydania są reprintem wydań przedwojennych, odnoszą się jedynie do ówczesnej specyficznej sytuacji w tym m.in. struktury demograficznej i, niekorzystnych dla ludności polskiej, prognoz ilościowych zmian, nadal obowiązkiem wydawców i sprzedających jest przewidywanie możliwego odbioru tych publikacji przez osoby o niewyrobionym poczucie historycznym. Fakt przeznaczenia tych książek dla takiego właśnie grona odbiorców wynika nie tylko z cytowanej opinii biegłego, ale również zeznań świadków, w tym P. Cywińskiego i Z. Radzik. Ponadto, w opinii biegłego, powyższe książki ("Dlaczego występuję przeciwko Żydom" Józefa Kruszyńskiego oraz "Poznaj Żyda") nie odpowiadają nie tylko dzisiejszemu, ale również ówczesnemu stanowi wiedzy historycznej. "Publikowanie dzisiaj tego rodzaju dokumentu ludzkiej bezmyślności wymaga od wydawcy, który chce zachować minimum uczciwości wobec czytelnika, odpowiedniego wstępu opracowanego przez solidnego znawcę zawartej w tekście problematyki" - nie sposób nie zgodzić się z taką opinią, wyrażoną przez biegłego, odnośnie książki ks. prof. Józefa Kruszyńskiego "Dlaczego występuję przeciwko Żydom" (k. 460).

    W trakcie prowadzonego postępowania dowodowego, przesłuchani zostali również żyjący autorzy inkryminowanych publikacji. Oni również, zdumiewająco zgodnie, zapewnili, że nie było ich celem nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym, ani znieważanie osób narodowości żydowskiej. Chcieli natomiast ukazać czytelnikom "prawdę obiektywną" opartą o "szeroką analizę zagadnień historycznych i społecznych". Pozostaje jedynie wyrazić zdziwienie, że skutek w postaci "przyczynienia się do pojednania obydwu narodów" i "zapobieżenia nienawiści Żydów do Polaków oraz Polaków do Żydów", jak zeznaje św. Henryk Pająk (k. 647 - 649) ma być osiągnięty za pomocą określeń typu "żydowska zachłanność czerpiąca pożywkę z bezczelności i pewności siebie", "żydowskie hieny" czy "żydowski rechot". Nawet pobieżna lektura jakiegokolwiek słownika języka polskiego musi prowadzić do wniosku, że określenie te, stosowane wobec ludzi (a nie np. żab) mają charakter obraĽliwy. Z pewnością natomiast nie osiągnie się za ich pośrednictwem pojednania. Na marginesie należy dodać, że informacje, które podaje w swoich zeznaniach św. Jan Marszałek (k. 631 - 633), jakoby celem jego publikacji było jedynie "odkłamanie" informacji podawanych w książce J.T. Grossa, tym bardziej nie zasługują na uznanie, że w trakcie śledztwa prowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej podawane były na bieżąco informacje dotyczące wyników śledztwa, a z postanowienia ogłoszonego 9 lipca 2003 r. wynika bezsprzecznie fakt dokonania zabójstwa nie mniej niż 340 obywateli polskich narodowości żydowskiej,którego to czynu dokonano "na rękę władz narodu niemieckiego".

    Jak zostało wskazane powyżej, prokurator w żaden sposób nie wskazał dlaczego nie uznaje za wiarygodne zeznań pozostałych świadków, w tym pokrzywdzonego, oraz opinii biegłego, uznanego specjalisty z zakresu najnowszej historii Żydów w Polsce i przewodniczącego Rady Naukowej Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że, w przeciwieństwie do zeznań świadków, które zostały uznane za wiarygodne, a takimi - jak wykazano powyżej - nie są, te dowody nie są sprzeczne wewnętrznie, są natomiast logiczne i wyczerpujące.

    Prokurator w przedmiotowym postanowieniu, po rozważeniu wszystkich dowodów, uznał, w końcowej części uzasadnienia, że zachowania autorów i wydawców książek oraz właściciela księgarni nie wyczerpują znamion czynów zabronionych określonych w art. 256 i 257 kk; należy się więc przyjrzeć po kolei wskazanym czynom przestępnym i ich znamionom.

    Zgodnie z treścią art. 256 kk do uznania zachowania za nawoływanie do nienawiści, niezbędne jest - jak wynika z kontekstu artykułu -, żeby odbywało się ono publicznie i żeby dotyczyło nienawiści na tle "różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość", przy czym oczywiście pomiędzy rodzajami różnic nie zachodzi koniunkcja.

    Zgodnie z ustalonym stanowiskiem doktryny, cytowanym zresztą w uzasadnieniu postanowienia, dokonywanie czynności "publicznie" oznacza, że jej świadkiem może być większa liczba osób, nawet jeśli faktycznie zapoznała się niewielka (Kodeks karny. Komentarz, Oktawia Górniok i inni, Gdańsk 1999). Nie budzi wątpliwości, że księgarnia, w której były udostępniane przedmiotowe wydawnictwa, jest miejscem publicznym i istotą prowadzonej w niej działalności jest jej dostępność dla każdego chętnego.

    "Nawoływanie do nienawiści oznacza zmierzanie do wywołania u określonych osób lub skupisk osób uczucia nienawiści, a nie do określonych działań przestępnych. Nie jest warunkiem dokonania przestępstwa rzeczywiste wywołanie takiego uczucia" (Przestępstwa przeciwko porządkowi publicznemu. Rozdział XXXII Kodeksu karnego. Komentarz, Marian Flemming, Witold Kutzmann, CH Beck Warszawa 1999). Wbrew twierdzeniom urzędu prokuratorskiego należy przyjąć, że taki zamiar istniał u przesłuchiwanych, gdyż ich zeznania, w których tym zamiarom zaprzeczają, są - jak to zostało wskazane powyżej - nielogiczne i wewnętrznie sprzeczne. Nie wiadomo na jakiej podstawie Prokurator uznał, że hasła nawołujące do walki z osobami narodowości żydowskiej, jako rzekomo zagrażającej narodowości polskiej, zawarte w przedmiotowych publikacjach, mają jedynie charakter patriotyczny i wynikają z troski o ojczyznę. Wniosek taki jest sprzeczny z materiałem dowodowym zebranym w sprawie, a ponadto ze zdrowym rozsądkiem: gdyby rzeczywiście taki był cel autorów i wydawców, używano by do tego kompletnie innego języka. Tłumaczono by czytelnikowi, być może w sposób prosty, ale nie nafaszerowany ironią i nienawiścią, co ma zrobić i czego się wystrzegać. Propagandowy język, który w rzeczywistości zastosowano, jednoznacznie wskazuje na intencje twórców, zadając kłam treści ich zeznań

    Tym samym spełnione zostały przesłanki niezbędne do uznania czynów świadków za przestępstwo z art. 256 kk., gdyż ukazywanie przerysowanych złych cech, przypisanych w dodatku, wbrew elementarnej znajomości psychologii, wszystkim przedstawicielom danego narodu połączone ponadto ze stwierdzeniami o ich odwiecznej wrogości wobec Polaków (typu "okupant żydowski niszczy polskie górnictwo") zmierza w sposób niewątpliwy do wzbudzenia uczuć nienawiści wobec narodu żydowskiego. Wniosek taki tym bardziej nie powinien budzić wątpliwości, że forma publikacji ma cechy propagandowego paszkwilu, a skierowana jest wyraĽnie do czytelników słabo zorientowanych w historii. Zgodnie z opinią prof. Tomaszewskiego "innymi słowy, Marszałek [Jan, autor "Polski zdradzonej"] prowadzi czytelnika do wniosku, że Żydzi prowadzili od dawna i nadal prowadzą wojnę z Kościołem katolickim i Polską [...] w interesie niemieckim i amerykańskim" (k. 471).

    Warto jeszcze dodać, że "dla bytu przestępstwa nie jest niezbędne, by sprawca zdawał sobie sprawę z fałszywości i błędności rozgłaszanych przez siebie poglądów, opinii i wiadomości. Może on być przekonany o ich prawdziwości i trafności. (Przestępstwa przeciwko porządkowi publicznemu. Rozdział XXXII Kodeksu karnego. Komentarz, Marian Flemming, Witold Kutzmann, CH Beck Warszawa 1999)". Sądząc po języku używanym przez autorów publikacji, a pośrednio zaangażowaniu ich w sprawę oraz pozostałych wydawanych przez nich publikacjach, są oni przekonani o prawdziwości swoich twierdzeń; niekiedy zresztą wprost o tym mówią. Przykładowo, św. Bogusław Rybicki, właściciel wydawnictwa Ojczyzna, które wydało publikację "Poznaj Żyda" zeznaje: "Decyzję o wydaniu tej broszury podjąłem ze względu na jej ciągłą aktualność. Ja czytałem tę książkę i z większością jej tez zgadzam się, dlatego postanowiłem ją wznowić". Jak jednak zostało wskazane powyżej nie zwalnia ich to z odpowiedzialności za głoszone opinie.

    W przypadku art. 257 kk do zaistnienia bytu przestępstwa koniecznejest stwierdzenie, że:

    • sprawca dokonał znieważenia;

    • znieważono pojedynczą osobę lub grupę ludności;

    • znieważenia dokonano publicznie;

    • znieważenia dokonano ze względu na przynależność narodową, etniczną, rasową, wyznaniową lub bezwyznaniowość.

    Zgodnie z cytowaną przez przedstawicieli doktryny (Kodeks karny. Komentarz, Oktawia Górniok i inni, Gdańsk 1999) opinią, znamię czasownikowe "znieważa" "oznacza w języku potocznym ubliżać komu, lżyć kogo", a ponadto, w kontekście prawa karnego zawiera ono "ujemną ocenę takich zachowań się, które uwłaczają godności przysługującej każdemu człowiekowi z racji jego człowieczeństwa", jak twierdził prof. Władysław Wolter. Niemal identycznie zresztą określa znaczenie słowa "znieważanie" prokurator w uzasadnieniu (str. 9), podkreślając, że "znieważenie oznacza więc takie zachowanie, które według zdeterminowanych kulturowo i powszechnie przyjętych ocen społecznych stanowi wyraz pogardy, ośmieszenia czy uwłaczania określonemu podmiotowi".

    Liczne przykłady tego rodzaju ubliżających określeń znajdują się w przedmiotowych publikacjach i nie jest przy tym prawdą, że odnoszą się one jedynie do poszczególnych osób, jak twierdzi prokurator ("Zasadniczo kontrowersyjne określenia kierowane są pod adresem konkretnych osób pełniących w przeszłości i obecnie funkcje publiczne i mają stanowić ocenę ich konkretnych zachowań oraz działalności. Nie odnoszą się natomiast wprost do całej grupy narodu żydowskiego" - str. 11). Owszem, znajdują się w przedmiotowych publikacjach również określenia dotyczące poszczególnych osób ("stary komunał powtarzany m.in. przez Żyda Geremka"), ale gros to obelgi pod adresem całej grupy osób narodowości żydowskiej, typu: "żydowscy pismacy i filosemickie sługusy", "z zagłady kilku milionów Żydów uczyniono lukratywny geszeft, złotodajny "przemysł holokaustu" czy [stosowana w odniesieniu do Żydów] "notoryczna skłonność do kłamstw" lub "skrajny nacjonalizm i zapiekły rasizm". Jest wobec tego niezrozumiałe, dlaczego urząd prokuratorski uznał, rzekomo obawiając się stosowania wykładni rozszerzającej, że określenia te nie stanowią zniewagi pod adresem narodu żydowskiego, jako całości. Jeżeli takie określenia, jak cytowane powyżej, nie stanowią znieważania członków narodu żydowskiego, to co stanowi?

    Na marginesie należy przy tym zauważyć, że minimalna dawka empatii wymagałaby ostrożności, zwłaszcza w wypowiedziach dotyczących holokaustu, gdy nierzadko całe rodziny osób, do których adresowane są cytowane określenia zginęły zamęczone w czasie II wojny światowej.

    Z cytowanych powyżej sformułowań wynika także w sposób jednoznaczny, że zniewagi dokonano ze względu na przynależność narodową czy też etniczną, ewentualnie religijną pokrzywdzonych. Pewne wątpliwości mogą wynikać z faktu, że, w przypadku żydów, narodowość wielokrotnie pokrywa się z przynależnością religijną; nie jest to jednak w tym przypadku sprawą kluczową.

    Podobnie, jak w przypadku czynu z art. 256 kk dokonanie czynu poprzez sprzedaż książek w powszechnie dostępnej księgarni jest dokonane publicznie, gdyż zapoznać się z treściami przestępnymi może dowolna liczba osób.

    Tym samym spełnione zostały przesłanki niezbędne do uznania czynów świadków za przestępstwo z art. 256 kk., gdyż ich książki wymierzone były bezpośrednio w osoby narodowości żydowskiej, dotykając nie tylko poszczególnych osób, jak i przede wszystkim ogółu narodowości, a zniewaga została dokonana publicznie.

    Wobec powyższego należy uznać, że pokrzywdzony wykazał, iż niniejsze zażalenie jest konieczne i uzasadnione.

    Maciej Lach
    Adwokat

Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone
strona główna


Powiadomienia o nowościach na stronie fundacji


nowości wydawnicze