Wydawnictwo
Wydawnictwo

Wydawca
Wydawca
 
••••••
nowości
nowości
 
••••••
katolicyzm - Wiara
katolicyzm - Wiara
naszych Ojców
naszych Ojców
 
••••••
prof. Feliks Koneczny
prof. Feliks Koneczny
 
••••••
Ojciec Józef Maria
Ojciec Józef Maria
Bocheński
Bocheński
 
••••••
polityka
polityka
 
••••••
historia
historia
 
••••••
idee
idee
 
••••••
literatura
literatura
 
••••••
psychosocjotechnika
psychosocjotechnika
 
••••••
wydane w antykomuni-
wydane w antykomuni-
stycznym podziemiu
stycznym podziemiu
przed 1989 rokiem
przed 1989 rokiem
 
••••••
Marcin Dybowski
Marcin Dybowski
W obronie czci do
W obronie czci do
Najświętszego Sakramentu
Najświętszego Sakramentu
przeciwko Komunii Świętej
przeciwko Komunii Świętej
do ręki
do ręki

Uwagi wstępne
Uwagi wstępne
Dla niektórych katolików nie ma większego znaczenia, jak będą otrzymywać Komunię świętą: w sposób tradycyjny, czy - jak zwykłą rzecz - do ręki. Według słów ks. Piotra Skargi:
(...) W tym Sakramencie już nie, jako w innych, dary są Boskie, ale sam w nim jest Pan darów, Jezus, Bóg nasz, szczera i prawdziwa obecność Jego, musi się na sercu zdumiewać, a usta zamykać, i jako Eliasz widząc Pana Boga w jaskini, płaszczem twarz pokrywać. Bo wielkość majestatu nieogarniona pogromi nas, i rozum pomiesza, i mowę odejmie, i człowieka zdumiałym i ledwie czującym uczyni. (...) Nauczże nas, Panie, jak o tym Sakramencie mówić mamy, jakoś Ty Kościół Twój nauczył i Ducha prawdy jemu dał. Bądź w uściech naszych, abyśmy Duchem kościelnym mówili, a w głębokości tych tajemnic Twoich nie potonęli: a to się godzi powiedzieć, i do wiadomości wybranych Twoich przynieść, jako mi mówić potrzeba ku zbudowaniu owiec i ludu Twego, i ku wielkiej chwale Twojej.
W kwestii tej nie chodzi więc tylko o sam majestat Komunii świętej, ale także o nasze zbawienie, sprawa bowiem dotyczy naszej religijności, tego czy trwamy nie tylko w samej Prawdzie, lecz czy w prawdziwy sposób oddajemy Jej cześć. Czy w naszym życiu opieramy się na fundamencie bez którego nie ma życia wiecznego?
To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.
A więc chodzi zarówno o samą Świętość, o nasz stosunek do Niej, ale też i o nasze uświęcanie się, bez którego nie ma zbawienia.
Sprawowanie Najświętszego Sakramentu jest bowiem:
...szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i jednocześnie jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc. (...) Jest więc uprzywilejowanym miejscem dla katechezy Ludu Bożego. (...) Katecheza z natury swej jest związana z całym sprawowaniem liturgii i sakramentów, gdyż właśnie w sakramentach, a zwłaszcza w Eucharystii, Jezus Chrystus najpełniej działa w celu przemiany człowieka.
Dlatego właśnie Msza święta stała się obiektem ataku...
Już św. Ignacy (†107), uczeń samego św. Jana Apostoła!, wołał, aby nie słuchać ludzi, którzy nam nie mówią o prawdziwym Jezusie Chrystusie. Bo oni:
Stronią od Eucharystii i od modlitwy, bo nie uznają, że Eucharystia jest Ciałem naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, tym ciałem, które cierpiało za nasze grzechy i które Ojciec w swej dobroci wskrzesił. Oto ci, co zaprzeczają darowi Bożemu, znajdą śmierć w swych zaprzeczeniach.
Wiele osób - duchownych i świeckich - nie zdaje sobie sprawy, że próba wprowadzenia Komunii świętej do ręki jest kolejnym krokiem na drodze do zaprzeczenia prawdzie o rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii. Tam, gdzie zaprowadzono Komunię świętą do ręki, już się tak stało! Zatrutym owocem są nieprzeliczone, tragiczne przypadki (zamierzonej lub bezmyślnej) profanacji Eucharystii. W niczym nie zmienimy Chrystusowego kryterium: "złe drzewo rodzi zły owoc". Musimy się do tego kryterium po prostu stosować.
Czy mogło być inaczej, skoro Sobór Watykański II mówi wyraźnie, że nie chodzi tu o sprawę małej wagi: w świętej Eucharystii zawarte jest dobro duchowe Kościoła.
Tymczasem, w przypadku Komunii świętej kładzionej na dłonie świeckich, profanacja Ciała Pańskiego może dokonywać się codziennie, w wielu polskich świątyniach! Tak jak dzieje się to niestety na świecie.
Profanacja jest przecież "potraktowaniem bez należytego szacunku rzeczy, wartości otoczonych powszechną czcią". Branie do ręki Konsekrowanej Hostii jest traktowaniem Jej bez należytego szacunku. Niegodne traktowanie sakramentów i innych czynności liturgicznych (świętokradztwo) jest grzechem ciężkim, zwłaszcza - popełnione przeciw Eucharystii.
Należy się zatem niepokoić o dobro duchowe Kościoła, a więc o losy świata i Kościoła, gdy największa Święta Tajemnica, zamiast adoracji, spotyka się z nieuszanowaniem.
"istnienie świata jest związane z istnieniem Kościoła. Gdy Kościół zapadnie w chorobę, to świat podniesie skargę ze względu na siebie".
Niepokoić się należy o losy Polski i każdego z nas. Nie chcemy duchowych burz w naszej Ojczyźnie. Zbyt dużo złego już się dzieje, zbyt dużo też mamy do stracenia. Mamy w pamięci słowa siostry Faustyny Kowalskiej:
Ojczyzno moja kochana, Polsko, o gdybyś wiedziała, ile ofiar i modłów za ciebie do Boga zanoszę. Ale uważaj i oddawaj chwałę Bogu, Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna.
I te, które powtarzaliśmy w dniu wyboru kardynała Karola Wojtyły na Papieża:
Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje.

"Reformacja" za pomocą antykatolickich mediów
"Reformacja" za pomocą antykatolickich mediów
I oto w zeszłym roku rozpętano w polskich mediach kampanię. Dowiadywaliśmy się o intensywnych przygotowaniach do wprowadzenia nowego "rytu" udzielania wiernym Komunii świętej do ręki. Zdecydowano się na krok niesłychany: użycia środków masowego przekazu, które z Kościołem nie mają nic wspólnego - po to, by rozpropagować przy ich pomocy idee dotykające najświętszych i najcudowniejszych tajemnic Wiary Chrystusowej. Dowiadywaliśmy się o tym wszystkim z polskojęzycznej prasy, telewizji i radia, jakby specjalnie z tych ośrodków, które zawsze ociekały kłamstwem. "Reformatorom" nie chodziło tylko o wprowadzenie nowego obyczaju religijnego. W tym samym czasie i w ten sam sposób prowadzili wojnę o:
  • kadencyjność proboszczów;
  • uzależnienie duchowieństwa od państwowych pensji;
  • skłócenie duchowieństwa z narodem poprzez wprowadzenie dodatkowego i specjalnego podatku na Kościół.
    Rzecz wielce charakterystyczna, wszystkie te i podobne pomysły zburzyły gmach katolicyzmu na Zachodzie. Zaprawdę pomysły i sposób, w jaki zostały przekazane, świadczyły same za siebie! Musieliśmy się dowiadywać o tak istotnych sprawach z ust komentatorów, znanych z postaw i poglądów antykatolickich, często zaangażowanych na przykład w propagowanie aborcji, jeszcze wcześniej protestujących przeciwko wprowadzeniu religii do szkół, czy powątpiewających w istnienie wartości chrześcijańskich.
    Co smutniejsze, akcję tę zainicjowano w tym samym czasie, gdy Ojciec Święty zaapelował o większą uwagę na świętość w naszym życiu.
    Kampania w polskich mediach miała wytworzyć atmosferę powszechnej zgody na nowy ryt, a poprzez swą intensywność wpłynąć na postanowienia Synodu. Manipulatorzy starali się wytworzyć przekonanie, jakoby Lud Boży w Polsce właśnie poprzez Synod domagał się zmian. Sięgnięto do różnych form oddziaływania; jednakże do komisji synodalnych nie spłynął od świeckich ani jeden wniosek wprowadzenia Komunii świętej do ręki. Nie zdołano przygotować Ojcu Świętemu synodalnej "niespodzianki". Niestety nie zniechęciło to wrogów pobożności, zapowiadają dalsze akcje i rozpoczęcie nowej dyskusji z udziałem kolejnych "postępowych" środowisk.

    Ważne pytania
    Ważne pytania
    Dlaczego - w dobie upadku wiary i obyczajów, rozszerzającej się oziębłości wobec Najświętszej Eucharystii - rozpoczęto nagle tę kampanię? Odpowiedzią na jakie problemy polskiego katolicyzmu i Kościoła, a nawet życia narodowego zagrożonego w swych najistotniejszych podstawach bytu, jest Komunia święta do ręki?
    Czy wprowadzenie tego rytu ma być odpowiedzią na kryzys wiary i łacińskiej cywilizacji? Czy nikogo nie niepokoi upadek obyczajów, nie alarmuje zachowanie coraz częstsze w naszych świątyniach: kucanie, zamiast klękania, memłanie w ustach gumy do żucia podczas Mszy świętej a nawet podczas samej procesji do Komunii świętej?
    Dotychczas odpowiedzią na upadek pobożności lub rozumienia jakiejś prawdy wiary było pogłębianie dyscypliny liturgicznej i duchowej, teraz jakby odwrotnie mimo pogłębiającego się kryzysu świadomości eucharystycznej brak na to zjawisko odpowiedzi, a upadek dyscypliny liturgicznej, anarchizacja i protestantyzacja duchowości nawet poszerza się.
    Jaki jest stan współczesnego świata, jakiego dna sięgnął grzech nie ma sensu się rozwodzić. To jałowe. Znany jest też los Sodomy i Gomory. Bardziej sensowną może być inna refleksja - porównanie losu miast skazanych na zagładę: zatwardziałej w grzechu Sodomy i Gomory i Niniwy, która bojaźliwie przywdziała wór pokutny i nawróciła się unikając śmierci. Jakie powinno być nasze pokutowanie i jaki wór pokutny, za to wszystko co działo się w XX wieku, czy nie powinniśmy choć trochę wynagrodzić za znieważanie Najświętszego Sakramentu? Czym bowiem w porównaniu z naszymi grzechami, była skazana przecież na zagładę Niniwa, która nad sobą rozdarła szaty i w porę przebłagała Boga? To nasze ręce są umazane we krwi aborcyjnej, a serce skamieniałe i zlęknione, gdy tylko trzeba świadczyć życiem o jedynej, świętej wierze katolickiej. Czy Niniwa miałaby czelność, pogrążona jak nasze tchórzliwe pokolenie całe w grzechu i plugastwie, myśleć w ogóle o czym innym, niż o popiele i worze pokutnym?

    Człowiek zamiast Boga
    Człowiek zamiast Boga
    Powyższe uwagi obce są zupełnie obce religijności "wyzwolonej", w której odrzucono myślenie, że coś ze strony naszych "spontanicznych" zachowań może być nie tak, że Bogu coś się nie tylko należy lecz że On sam określa jak człowiek ma względem Niego postępować. Domaganie się Komunii świętej do ręki jest takim właśnie najjaskrawszym przejawem tryumfu nowej religijności, dla której nie istnieje sfera sacrum poza człowiekiem i której nie jest w stanie ani zdominować, ani jej sobie podporządkować. W tej nowej religijności przejawy kultu, zachowanie się wobec sacrum należą i zależą od człowieka (nie jest w ogóle ważne zewnętrzne zachowanie wobec sacrum lecz wszystko usprawiedliwione jest przez magiczne sformułowanie: liczy się to co mam w sercu, we wnętrzu) i to nie człowiek jest przygodnym bytem, relatywnym i podległym, lecz właśnie świętość jest relatywna i podległa człowiekowi. Wszystko odbywa się przez Człowieka, z Człowiekiem i w Człowieku. Dlatego tak trudno zrozumieć się nawzajem przeciwnikom i zwolennikom Komunii świętej do ręki. Zderzają się bowiem dwa typy religijności przy czym ta nowa należy do nowej ery - New Age.
    Co chcą tym nowym "rytem" osiągnąć różni pomysłodawcy? Kim oni są i jaki jest ich stosunek do spraw Kościoła i Ojczyzny?

    Obcy
    Obcy
    Wielu z nich z rutyną i coraz większym lekceważeniem traktuje kolejne pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny, zapominając o przesłaniu pielgrzymim już w kilka miesięcy po wizycie. Brakiem działań, na miarę zagrożeń stojących przed Polską, podarowali nam nihilistyczną rzeczywistość. Ona najlepiej świadczy o cenie jaką naród płaci za nie wprowadzanie w czyn nauczania Namiestnika Chrystusa Króla, Jana Pawła II. Nie czerpią też wzorców z wielkiej przeszłości i wielkich postaci.
    Wiemy jak w dobie komunistycznej niewoli, a więc wtedy gdy można było zdziałać mniej, Prymas Tysiąclecia ratując Kościół i Ojczyznę wprowadził program obchodów milenium chrztu Polski, jak wiele dokonał poprzez Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego oraz pielgrzymowanie kopii obrazu Jasnogórskiej Pani.
    Co uczynili zaś przywódcy polskiej reformacji, którzy chcą byśmy im powierzyli los Ojczyzny, w czasie gdy jest chwilowo wolna? Co robią z wolnością?
    Ich świadomość wolności religijnej zaczyna się i kończy na wprowadzaniu zmian, takich jak Komunia święta do ręki. Lecz nie jest to wolnością, a dowolnością. Jest nawiązaniem do najgorszych wzorów warcholstwa, upadku i anarchii, które zawsze smutnie kończyły się dla narodu. Nie tak w dziejach naszych korzystaliśmy z wolności religijnej!
    Z jak śmiertelnym wirusem, atakującym sam krwioobieg polskiego katolicyzmu, przychodzi nam walczyć, skoro musimy trwonić cenny czas na spory o najbardziej fundamentalne zasady wiary, które w ogóle nie podlegają dyskusji.
    Obcym i samozwańczym przywódcom nie dość lekceważenia Ojca Świętego - brak było u nas po kolejnych pielgrzymkach, już przecież w wolnej Polsce, jakichś ogólnonarodowych i ogólnokościelnych inicjatyw, które by poprzez czyn wydźwignęły Polskę do dziejowego zmartwychwstania. To przecież właśnie katolicyzm naszych ojców, uosabiany przez Ojca Świętego i realizacja jego wizji Europy Środkowo - Wschodniej, godna największych spośród Jagiellonów, może doprowadzić do przemiany skarlałego ducha polskiego. Kolejne pielgrzymki są marnotrawione, ziarno, które zostało zasiane pozostawione jest sobie i nie wydaje plonu. Po polskiej ziemi spływa życiodajne przesłanie Papieża. Zamiast działań, które wyzwoliłyby nas z kajdan obcych cywilizacji, na grunt polski od lat importuje się małość, plugawość i to co już gdzie indziej okryte zostało złą sławą.
    Na jaką przyszłość liczą liberalni przywódcy Polski, którym nie wystarcza pogrążanie się w obojętności wobec Papieża? Jaką przyszłość ma przed sobą kraj odrzucający ratunek zawarty w papieskim nauczaniu?
    I teraz pojawia się ten zamiar wprowadzenia Komunii świętej do ręki. Wiele krajów i narodów po zastosowaniu się do życzeń "naprawiaczy" Kościoła odwróciło swą twarz od Boga? Czy i polskie oblicze ziemi, tej ziemi, chcą nowatorzy odwrócić od Boga naszych ojców? Kto inspiruje tę akcję i komu potrzebne jest upodabnianie kraju rodzinnego Prymasa Tysiąclecia i Jana Pawła II do krajów, duchowo spustoszonych i zdewastowanych nowinkami katolewicy.

    Znaki czasu
    Znaki czasu
    Żyjemy w czasach licznych, maryjnych objawień, w których padają pod adresem ludzkości wielkie napomnienia i ostrzeżenia.
    W objawieniach, które miały miejsce w japońskim mieście Akita, i które zostały zaaprobowane przez Kościół jako nadprzyrodzone, Matka Boska powiedziała do siostry Agnieszki Sasagawa Katsuko:
    (...) jeśli ludzie nie okażą skruchy przez żal i nie poprawią się, Bóg wymierzy całej ludzkości okropną karę, karę która będzie straszniejsza od potopu; karę, jakiej ludzkość nigdy jeszcze nie przeżywała. Ogień spadnie z nieba i zniszczy większą część ludzkości, nie oszczędzając ani kapłanów, ani świeckich. Pozostali przy życiu będą tak bardzo cierpieć, że będą zazdrościć zmarłym.
    Jedyną bronią, jaka wam pozostanie do dyspozycji, będzie różaniec i znak, jaki wam pozostawił Syn. Odmawiajcie codziennie różaniec za papieża, biskupów i kapłanów. Szatańskie siły zajmą miejsce nawet w Kościele; kardynałowie będą przeciwstawiać się kardynałom, biskupi biskupom. W Kościele będzie pełno ludzi, którzy pójdą na kompromisy. Kapłani, którzy Mnie czczą, będą pogardzani i wyśmiewani przez swych kolegów, ołtarze i kościoły opustoszeją. Wielu kapłanów i zakonników, uwiedzionych przez szatana, porzuci służbę Panu. Szatan zajmie się w szczególny sposób duszami poświęconymi Bogu. Utrata wielu dusz zasmuca mnie. Miara już się przelewa. Jeśli ludzie będą coraz więcej grzeszyć, to nie będzie też miłosierdzia. Mów odważnie o tym twemu przełożonemu. On będzie każdą z was wzywał do modlitwy i do zadośćuczynienia!
    Te słowa wypowiedziane zostały dwadzieścia sześć lat temu, 13 października 1973 roku. W którym kierunku poszedł świat? A raczej, w którym wciąż podąża? Na co liczą przywódcy prowadzący narody przeciwko Zbawicielowi obecnemu w Eucharystii?
    U progu XX wieku nawiedziła nas Matka Boska w znaku Fatimy. Nie nawróciliśmy się! Dlatego Niniwa będzie świadczyć przeciwko nam, bo ona nawróciła się na skutek nawoływania nieznanego proroka, my zamiast nawrócenia, mimo potężnych świadectw przewyższających ludzkie wyobrażenie, śnimy jeszcze o Komunii świętej do tych samych rąk, które nie chcą pracować dla Boga i niszczą Winnicę Pańską.
    Z wielką obawą przystąpiłem do wydania tej książki; nie jestem w ogóle godny pisać o tak Wielkiej Tajemnicy. Z trudnością wielką i lękiem przychodzi mi mówić o tym Najświętszym Sakramencie; do Boga Najwyższego wołam przeto za Jeremiaszem: Panie, nie umiem mówić.
    Ale nie mogę milczeć.
    Ponieważ, w akcji na rzecz Komunii świętej do ręki, adwersarze nasi powołują się na wolę świeckich, postanowiłem książkę tę opublikować pod swoim nazwiskiem. Niech mi to będzie wybaczone. Kiedy wspomnę, z jaką to pobożnością i miłością niektórzy ludzie pobożni przystępują, Panie, do Sakramentu Twego, natenczas sam w sobie trwożę się i zawstydzam, że tak ozięble przystępuję do ołtarza i do stołu Twojego:
    Że jestem tak oschłego i nieczułego serca; że nie pałam cały miłością ku Tobie, o Boże mój! ani taką żądzą i pragnieniem wzruszony jestem, jak wielu pobożnych, którzy z wielkiego pożądania Komunii świętej i z tkliwej miłości serca od płaczu wstrzymać się nie mogą.
    Lecz do Ciebie Boże, który jesteś źródłem żywym, sercem i usty miłośnie wzdychają, nie mogąc inaczej nasycić łaknienia i zaspokoić pragnienia swego, jak w rozradowaniu ducha, ze świętą chciwością przyjmując Ciało i Krew Twoją.
    (...) "Albowiem prawdziwie ci poznawają Pana swego w łamaniu chleba, których serce tak silnie pała przez Jezusa, który chodzi z nimi" (Łuk. XXIV 30, 32).
    Częstokroć daleką jest ode mnie taka czułość, taka pobożność, tak potężna miłość, tak wielka żarliwość.
    O! Jezu dobry, słodki i łaskawy zmiłuj się nade mną: a daj nędznemu żebrakowi Twemu uczuć niekiedy w Komunii świętej choć cząstkę tej serdecznej miłości Twojej, ażeby wzrastała i wzmacniała się coraz bardziej wiara moja i nadzieja w dobroci Twojej (...)

    Głos Chrystusa:
    Potrzeba, abyś o łaskę nabożeństwa bezustannie się starał, gorąco prosił, cierpliwie i z ufnością na nią oczekiwał, wdzięcznie ją przyjmował; pokornie zachowywał, pilnie używał; a Bogu zostawił czas i sposób, w którym cię nawiedzić raczy.
    Gdy mało nabożeństwa czujesz w sobie, albo wcale go nie czujesz, powinieneś bardzo się upokorzyć; lecz, ani się zbyt zasmucać, ani zbyt upadać na duchu. (...)
    A im kto zupełniej wyrzeka się rzeczy ziemskich, im bardziej przez pogardę samego siebie umiera sam sobie, tym prędzej łaska nawiedza, tym obficiej napełnia, (...)
    Ten, przyjmując Ciało i Krew Pańską, zasługuje na wielką łaskę zjednoczenia się z Bogiem: bo nie patrzy na własną pociechę i nabożeństwo, lecz nad wszelkie nabożeństwo i pociechę szuka czci i chwały Bożej.

    Marcin Dybowski
  •    


    Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone
    strona główna