Wydawnictwo

Wydawca

Książki Antyku - wydawane obecnie

Książki Antyku wydane w antykomunistycznym podziemiu

 

< powrót

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

< powrót

Rycerz papierowej krucjaty

Wojciech Turek „Sprawa Polska” Pismo Chrześcijańsko-Narodowe, 05-08 2001, nr 3-4 (17-18)

 

Rozwój wiedzy sprawił, że we współczesnym świecie prawie nie­możliwe wydaje się, aby jeden czło­wiek ogarnął całość dostępnych da­nych i zdołał osiągnąć przysłowiową „renesansową” pełnię. Co dopiero marzyć o kimś, kto zdołałby uczynić krok naprzód nie tyle w jednej ze spe­cjalistycznych dziedzin, co w kwestii poznania Prawdy. Dziś już nie pojawi się nowy Arystoteles, nowy św. To­masz z Akwinu, nowy Leonardo da Vinci… Umysł ludzki, jakkolwiek posiadający wspaniałe możliwości, musi skapitulować wobec ogromu przysłowiowych „bitów”, wytwarza­nych przez współczesną naukę. Życie człowieka jest zbyt krótkie, aby mógł dokonać syntezy. Być może właśnie dlatego rozwój intelektualny został zatrzymany i rozwój Człowieka nie idzie już w parze z rozwojem cywili­zacji i techniki.

W XX wieku pojawił się - kto wie czy nie po raz ostatni - olbrzym (nie tylko pod względem tuszy), który swoim umysłem zdołał „przemyśleć” znaczną część najistotniejszych zaga­dnień, dokonać diagnozy dróg i bez­droży współczesnych prądów inte­lektualnych i jasno określić funda­menty, na jakich musi opierać się lu­dzkość, jeśli chce stać „na dwóch no­gach” a nie - obrazowo przedsta­wiając - „na rękach”. G. K. Chester­ton potrafił nie tylko odpowiedzieć na najważniejsze pytania związane z kryzysem wieku „rozumu”, ale w brawurowy sposób używał na­rzędzi, którymi posługiwali się pro­pagatorzy „modernizmu”. Był Che­sterton znakomitym dziennikarzem i publicystą - arcymistrzem stylu gazetowego, który stał się wiodącym środkiem komunikacji i źródłem wie­dzy dla większości ludzi. Czy autor choćby doskonałego traktatu filozofi­cznego pisanego po łacinie zdołałby dotrzeć do współczesnego masowego odbiorcy? Chesterton posługiwał się formą czytelną dla przeciętnego czło­wieka XX wieku, jego teksty, powieś­ci, polemiki przybierały postać poga­danek radiowych, komentarzy praso­wych, zbiorów wypowiedzi. Nawet powieści Chestertona są jakby arty­kułami prasowymi w odcinkach. Był redaktorem polemicznego tygodnika zwanego „G.K.’s Weekly”. Zdumie­wa nieprawdopodobny ogrom pisar­stwa Chestertona. Pisał bardzo szyb­ko i bardzo dużo. Jednocześnie łat­wość pisania nie powodowała spłyce­nia, obniżenia poziomu. Jego dzien­nikarstwo jest niemal zawsze znako­mite i smakowite, spójne i dotykające spraw ważkich.

Na rynku polskim ukazała się je­dna z wielu publikacji książkowych Chestertona - typowy dla niego zbiór artykułów polemicznych. Chesterton czerpał pożywkę dla swojej twórczości z błędów i słabości roz­maitych „guru” współczesności. Bez­litośnie, choć zawsze w sposób kultu­ralny, wykazywał im nie tylko ich miałkość intelektualną, ale również to, że powielają błędy dawno temu głoszone i dawno temu skompromito­wane. Tom zatytułowany „Dla Sprawy” zawiera szereg tekstów polemi­cznych, których myślą przewodnią jest obrona Prawdy, której depozyta­riuszem, zdaniem Chestertona, stał się Kościół katolicki. Znamienne dla katolickiego konwertyty (czyż wszyscy świadomi i inteligentni kato­licy nie są konwertytami?) jest prze­konanie, że sprawą najistotniejszą jest posiadanie celu, czyli poszukiwa­nie Prawdy, zaś z logicznego i racjo­nalnego myślenia wynika niezbicie, iż to właśnie Kościół katolicki stano­wi najlepszą gwarancję zmierzania do celu najkrótszą z możliwych dróg. Dlatego nie powinno dziwić, że ucho­dzący za katolickiego moralistę Chesterton pisze: „Prawda przedstawia się tak, że dzisiejszy świat przechodzi kryzys rozumu raczej niż moralnoś­ci” (s. 75) Kryzys rozumu wyraża się podważaniem norm, lekceważeniem zasad logicznego myślenia, obale­niem autorytetów, rozkwitem roz­maitych herezji, odwołujących się do instynktów i pokładów podświado­mości. Receptą na postępujący kry­zys jest powrót do wiary, ponieważ „Człowiek obdarzony wiarą jest je­dnocześnie obdarzony dawnymi re­gułami logicznego myślenia; czyli czymś, co wszystkie nowe filozofie właśnie mu odbierają (...)” (s.23). Dla Chestertona, który doszedł do wiary drogą logicznego rozumowania, było jasne, że triumf Kościoła będzie równoznaczny z triumfem rozumu nad bezrozumem.

Chesterton był głęboko przeko­nany, że walka współczesnych ideo­logów z Kościołem oznacza w prak­tyce walkę z cywilizacją. Opisuje me­chanizm powstawania herezji (rozmaitych herezji, nie tylko religij­nych), które krok po kroku podminowują fundamenty, najakich opiera się cywilizacja. Zgodnie z tym mecha­nizmem, również dogmaty głoszone przez zwolenników danej herezji zo­stają - wcześniej czy później - podważone. Erozja cywilizacji bę­dzie postępować dalej. Świat współczesny żyje jeszcze siłą roz­pędu resztkami katolickich idei, nie tworząc świeżych idei, jedynie od­grzebując stare herezje. Jak przerażające memento czytamy słowa napi­sane kilkadziesiąt lat temu: „Wciąż jeszcze żyją tradycyjne cnoty miło­sierdzia (...) Wcale nie jest pewne, czy ludzie (...) nie zechcą poczuć się wolni od obowiązku przejmowania się bólem świata”. (s. 38) Dlatego lu­dzie powinni wreszcie „podjąć aksjo­logiczną decyzję, czy chcą mieć tra­dycyjny porządek społeczny, czy nie; albo czy istnieje jakaś konkretna al­ternatywa, której mogliby sobie zaży­czyć” (s.53) Tak postawione zaga­dnienie można by uznać za pytanie retoryczne. Skoro bowiem świat przestał uznawać normy, autorytety, logiczne rozumowanie, dążenie do Prawdy - nie jest i nie będzie zdolny do podjęcia jakiejkolwiek świadomej decyzji. Miejsce religii przejmuje humanizm (erzatz religii), którego do­gmatami są sceptycyzm i negacja, prowadzące do skostnienia ludzkiego umysłu.

Autor „Dla Sprawy” jest przede wszystkim intelektualistą, który z dziennikarską lekkością zmierza do celu, jakim jest służba Prawdzie. No­tabene - gdzie są dziś ludzie tego pokroju? Gdyby nie był przekonany o słuszności swych racji, nie broniłby Kościoła. Największym wrogiem nie jest wcale - uwaga! - ateista, lecz sceptyk, występujący najpierw jako protestancki heretyk, a następnie po­zbawiony wiary, lecz nie pozbawiony antykatolickich uprzedzeń - liberał. To w imieniu tej mgławicowej opcji toczy się od setek lat nieustająca wal­ka z Prawdą tych, którzy ją usiłują podważyć. Dziś głosiciele nowej reli­gii dominują - pisze Chesterton - na łamach mediów. Pisują artykuły, w których - jak wykazuje - nigdy nie dotykają zagadnienia Prawdy, a jedynie krytykują istniejącą rzeczywistość, w tym rzeczywisty Kościół. To bardzo wygodna i efektowna po­stawa, ironizuje Chesterton pisząc: „Bóg Nowej Religii boi się urodzić; jej święte pisma drżą, by ktoś ich nie napisał; sama religia utrzymuje naz­wę Nowej tylko dlatego, że stale ma przyjść jutro, nigdy dzisiaj. Nadyma się pychą z własnej tolerancji, bo nie narzuca nikomu tego, czego nie zdo­łała w ogóle wymyślić. Pławi się w faryzejskim zadowoleniu z siebie, bo nie ma żadnych zbrodni popełnia­nych w imię jej doktryny (...) Taki krytyk jest jak chirurg, który nie prze­prowadził ani jednej nieudanej opera­cji, bo ani razu nie operował, jest jak żołnierz, który nigdy nie pada, bo ni­gdy nie walczy. Każdemu wolno do znudzenia opowiadać o nieistniejącej religii, która będzie wolna od całego zła istnienia. (...) Tak łatwo to robić, że przez ostatnie dwadzieścia czy trzydzieści lat robi to połowa ludzi pi­szących w gazetach albo biorących udział w publicznych dyskusjach.” (s.83-84) Herezje i współczesny rela­tywizm potrafią tylko burzyć. Chesterton wystawia druzgocącą ocenę tych prądów: „Otóż o niemal wszyst­kich minionych herezjach można po­wiedzieć, że w oczach ludzkich sanie tylko minione, ale i martwe (...) Nikt w dzisiejszych czasach nie pragnie przywrócenia Boskiego Prawa Kró­lów, które pierwsi anglikanie wysu­wali jako argument przeciw papieżo­wi. Nikt nie chce, by powrócił kalwinizm, który pierwsi purytanie wysu­wali jako argument przeciw królom. Nikt nie żałuje, że ikonoklastom nie udało się zniszczyć wszystkich dzieł sztuki w Italii. Nikt nie rozpacza, że janseniści nie zdołali zniszczyć wszystkich dramatów we Francji. Nikt, kto wie cokolwiek o albigensach nie narzeka, że nie nawrócili oni świata na pesymizm i perwersję. Nikt, kto naprawdę rozumie logikę lollardów nie życzyłby sobie, by do­prowadzili oni do odebrania wszel­kich praw publicznych każdemu, kto nie jest w stanie łaski uświęcającej”. (s.94) Współczesna lista zarzutów jest całkiem inna, ale łączy jaz dawną listą to, że jest skierowana przeciw Rzymowi. Liberałowie porzucili da­wne zasady protestanckie. Pozostała im niechęć, jeśli nie wrogość, do Koś­cioła. I podobnie jak dawniej prote­stantyzm, również liberalizm nie zbu­duje niczego poza karykaturą religii.

Nic poza karykaturą celu, kary­katurą Prawdy, karykaturą rozumu. G.K. Chesterton wolał budować rze­czy prawdziwe i dążyć do celu bę­dącego zarazem uosobieniem Praw­dy, Piękna i Dobra.

W tym celu sięgał po swój naj­wspanialszy oręż - pióro - i wal­czył z błędami tego świata.

 

Tytuł: „Dla sprawy“, Autor: Gilbert Keith Chesterton, Wydawca: Wydawnictwo Antyk Marcin Dybowski, Stron: 201.

 

 



Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone
strona główna