Wydawnictwo
Wydawnictwo
Wydawca
Wydawca
nowości
nowości
katolicyzm - Wiara
katolicyzm - Wiara
naszych Ojców
naszych Ojców
prof. Feliks Koneczny
prof. Feliks Koneczny
Ojciec Józef Maria
Ojciec Józef Maria
Bocheński
Bocheński
polityka
polityka
historia
historia
idee
idee
literatura
literatura
psychosocjotechnika
psychosocjotechnika
wydane w antykomuni-
wydane w antykomuni-
stycznym podziemiu
stycznym podziemiu
przed 1989 rokiem
przed 1989 rokiem
|
okazja!
okazja!
|
|
Pierre Virion
Pierre Virion
Rząd światowy
Rząd światowy
Fundacja Pomocy Antyk, Komorów 1999,
243 str. 14x21 cm 83-87809-06-03
cena: 25 zł
cena: 25 zł
zamawiam
|
"Rząd światowy - globalizm, antykościół i superkościół" jest pozycją wartą szczególnie uważnego przestudiowania, ukazuje bowiem jedno z najbardziej znaczących zjawisk epoki, mianowicie decydujący front walki o duszę ludzkości współczesnej - i przyszłej. Ta walka rozgrywa się w Kościele katolickim, w samym jego wnętrzu.
Autor, przekonany katolik, jest całkowicie świadom niebezpieczeństwa, jakie zagraża dzisiaj Kościołowi. Nie idzie tym razem o zwykłe, prymitywne prześladowanie z uruchomieniem środków administracyjnych i przemocy fizycznej, ale o zamierzenie o wiele bardziej groźne, mianowicie o gigantyczną i decydującą próbę zmiany wewnętrznej świadomości, wewnętrznej tożsamości Kościoła, o wymianę jego duszy: zdławienie jednej, podstawienie drugiej. Duszą Kościoła, o której mówimy, a o którą obecnie w całym świecie toczy się walka, jest wierność depozytowi wiary objawionej, to jest całości wyznawanych od samego początku i głoszonych przez Kościół prawd religijnych i zasad moralnych.
Kamieniem węgielnym wiary i nauki Kościoła jest wiara w boskość osoby Jezusa Chrystusa, a tym samym wiara w boskość, niepodważalność i niezmienność objawionej przez Niego nauki, wiara także we własną - Kościoła - nieomylność w przekazywaniu kolejnym pokoleniom ludzkim nie odmienionej, nie skażonej nauki Boga-Człowieka. Ta zaś nieomylność Kościoła, na której się wszystko opiera, sprawdza się w powszechnym i zwyczajnym nauczaniu prawd wiary i obyczajów, a skupia się w całej pełni w jego Urzędzie Nauczycielskim, to znaczy - w ostatecznej instancji - w osobie biskupa Rzymu, następcy Piotra, namiestnika Chrystusa na ziemi.
Te podstawowe prawdy wiary katolickiej, stanowią wyróżnik Kościoła. To sprawia, że wśród tak zwanych wielkich religii świata chrześcijaństwo, a w obrębie chrześcijaństwa Kościół katolicki zajmuje pozycję specjalną. Kościół przechowuje też w sobie żywą pamięć nakazu Jezusa: "Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody, uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem", "aby nastała jedna owczarnia i jeden pasterz". Pamięta również Kościół o tych innych słowach Boga-Człowieka: "Ufajcie, jam zwyciężył świat... Ufajcie, ja pozostanę z wami aż do skończenia świata... Ufajcie, moce piekielne nie przemogą Kościoła mego... Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą...".
Lecz tam, gdzie jest Światło, pojawia się i Cień. Przeciw Królestwu Bożemu od prapoczątku buntowało się i podejmowało walkę Państwo Szatana. Tym bardziej przeciw Kościołowi Chrystusa powstawały kolejno i zespalały się różne ciemne siły, aż z biegiem stuleci wyłonił się spośród nich uniwersalny i zorganizowany ruch, który po wykrystalizowaniu się - bardzo szybkim - swych idei przewodnich określił siebie jako Anty-kościół. Mam oczywiście na myśli nowożytną masonerię, dokładniej mówiąc: jej wyższe kręgi.
Głównym celem masonerii, wszystkich jej tajnych formacji, jest wpojenie własnych idei całej ludzkości, zjednoczenie jej pod najwyższą władzą Rządu Światowego, oczywiście masońskiego, i ukształtowanie jej dokoła jednej zasady: laickiego humanizmu, wolnego od wszelkich "przesądów" i "zabobonów", to znaczy od wszelkich dogmatów i przykazań wyższej, nadprzyrodzonej natury. Rzecz jasna, to zjednoczenie ludzkości nie miałoby nic wspólnego z Królestwem Bożym, wręcz przeciwnie.
Po dwustu przeszło latach przemyślanych, systematycznych i cierpliwych działań ("sztuka królewska"!) masoneria w znacznej mierze owładnęła sprawami tego świata i stawała się coraz bliższa ostatecznego zwycięstwa. Ale wciąż przecież pozostawał na placu boju Kościół katolicki, który od początku przejrzał swego nieubłaganego przeciwnika i właściwie odczytał i ocenił jego zamierzenia, ostrzegał przed nim swych wiernych i cały zresztą świat, wciąż stanowił zwarte i dobrze obwarowane Miasto Światłości Bożej i wciąż zachowywał znaczny wpływ na umysłowość i sumienie społeczeństw. Z czasem masoneria zdała sobie sprawę, że dopóki Kościół będzie sobą, to znaczy dopóki będzie wiernym Chrystusowi, stałym w wierze i skupionym dokoła Stolicy Piotra, tak długo zachowa wpływ i - pomimo jego ludzkich słabości - ludzie szukający szczerze Boga i prawdy wciąż będą przy nim trwać, do niego wracać lub przynajmniej ku niemu spoglądać. Wszystkie kampanie propagandowe, wszystkie obelgi, wszystkie rozdziały Kościoła od Państwa i "współczesnej cywilizacji", wszelkie głęboko przemyślane systemy oświatowe, wszelkie działania dla zniszczenia chrześcijańskiej i naturalnej moralności społeczeństw podejmowane, cała zawzięta akcja laicyzacyjna - jakkolwiek przyniosły pewne rezultaty, nie przyniosły rozstrzygnięcia. Kościół, pomimo doznawanych ciosów i strat, wciąż i wciąż był i pozostawał żywą potęgą duchową, a dopóki Kościoła nie wyeliminuje się na dobre i na zawsze, zawładnięcie światem wciąż pozostaje problematyczne, co jest zrozumiałe, gdyż w wielkiej grze o ludzkość nie idzie bynajmniej o cele materialne, ale właśnie o cele duchowe.
Tak więc w kierowniczych kręgach wolnomularstwa zaczęła z wolna przeważać myśl, już wcześniej wypowiadana, że skoro Kościół jest nie do pokonania w walce otwartej, prowadzonej z zewnątrz, należy generalnie zmienić taktykę (przecież nie cel!), mianowicie przyhamować wrogości, wyciszyć ataki, w pierwszym etapie doprowadzić do "zawieszenia broni" między Kościołem i masonerią, w następnym - do "braterskiego zbliżenia" (ekumenicznego!) i nawet współdziałania "na pewnych odcinkach", a jednocześnie, pod osłoną "zmienionego klimatu" dokonać na szeroką skalę dwóch rzeczy: 1) raz na zawsze zmącić i zniweczyć antymasońską świadomość Kościoła i jego wiernych oraz 2) dokonać infiltracji do wnętrza Kościoła: wprowadzić do jego struktur jak najwięcej swoich starannie przygotowanych ludzi i zarazem pozyskać dla idei masońskich jak najliczniejszych ludzi Kościoła, zwłaszcza z kręgów elit umysłowych i wyższej administracji kościelnej. Ci wszyscy świadomi, regularni "bracia" Zakonu masońskiego lub nieświadomi, ale odpowiednio ustawiani i sterowani jego współpracownicy, "katolicy" przecież, w praktyce nie do odróżnienia od katolików rzeczywistych, osiągnęliby (wreszcie!) możność dokonania wielorakiej dywersji "na głębokim zapleczu wroga", u samych fundamentów jego świadomości, nawet w samym jego sercu - w "centralnych ogniwach dowodzenia". Istotą zamierzonej dywersji była zmiana wewnętrznej świadomości Kościoła, mówiąc inaczej: przemycenie, podstawienie nowych treści "wiary", nowej wiary, "nowego, odnowionego chrześcijaństwa", także poprzez zakwestionowanie i stopniowe roztopienie w modnej frazeologii całego duchowego dziedzictwa Kościoła, całego niemal depozytu wiary katolickiej, a to w imię odnowy "nic już współczesnemu człowiekowi nie mówiących martwych dogmatycznych formułek", "strupieszałych i niezgodnych z duchem czasu struktur kościelnych" ("autokratyzmu" papieża i biskupów, "paternalizmu" kleru), rygorów i wymagań nie na miarę "dojrzałego i odpowiedzialnego społeczeństwa", także w imię "upragnionej przez cały świat wyższej ("ekumenicznej" jedności, i tak dalej, i tak dalej. Tak spreparowany Kościół katolicki już tylko z nazwy, mógłby być bez trudu wtopiony w "szersze, ogólnoludzkie struktury religijne", wreszcie zgodne z nauką i naturą służące d a l s z y m rozwojowym celom ludzkości.
Te wszystkie zamierzenia już stały się faktem dokonanym. Do jakiego stopnia, nie pora o tym mówić, w każdym razie sprawy zaszły daleko. "Pranie mózgów" wewnątrz Kościoła jest w pełnym toku. Biorąc pod uwagę istniejące w świecie uwarunkowania i skupienie w ręku "braci" wszystkich decydujących atutów, nie można się dziwić, że tym razem wydaje się im, iż mogą być pewni swego, i są. Działają też szeroko, z tupetem, z przyspieszeniem. Mimo woli przypominają się tu słowa Matki Najświętszej z objawienia fatimskiego: "Szatan wtargnie na szczyty Kościoła... Przyjdzie dzień, gdy będzie się zdawało, że wszystko jest stracone..."
Tragizm sytuacji potęguje fakt, iż ogół katolicki, nawet ogół duchowieństwa, o którego dusze toczy się walka, prawie nie zdaje sobie sprawy, co się naprawdę dzieje, o co naprawdę idzie i "kto jest kto". W wywołanym zamieszaniu, wśród dezorientacji i zwyczajnej niewiedzy ogółu jakże łatwo niemal niedostrzegalnie "przesuwać akcenty", proponować inne, "naukowe" i "uwspółcześnione" "opcje teologiczne", również "katolickie", owszem - dlaczego nie? - nawet "bardziej niż dotąd katolickie", bo bardziej "biblijne", tyle że nie "watykańskie"...
Sytuacja w Kościele polskim? Do niedawna odmienna, obecnie wydaje się nie lepsza niż tam, z tym, że fałszywy stan świadomości i niewiedza w zakresie tych spraw są u nas na wszystkich szczeblach wprost niewyobrażalne, a "bracia" Zakonu w aureoli "jedynych w Polsce autentycznych katolików", obsadzili i kontrolują wszystkie węzłowe pozycje w katolickich ośrodkach naukowych i prasowych i sięgają po absolutny "rząd dusz" w katolickiej Polsce.
Zdarzają się odosobnione, niespokojne pytania; "Co to się teraz w Kościele polskim dzieje i dlaczego tak się dzieje?", ale odpowiedzi nie ma kto udzielić. Czy ta rzekoma "niewiedza" nie jest ciężko zawiniona? tożsama z oportunizmem? granicząca ze zdradą Chrystusa i Kościoła?
Jakkolwiek bądź, ludzie dobrej woli w tym dziele Pierre Virion'a, zwłaszcza w drugiej jego części, mogą znaleźć kluczowe informacje w zakresie poruszonych zagadnień. Mogą się wyraźnie i w sposób udokumentowany dowiedzieć, co się właściwie dzieje i ku czemu to zmierza.
Autor jest Francuzem, więc jego punkt obserwacyjny i główne źródła, z których czerpie, są francuskie. Ale te źródła są jasne i wiarygodne, autor zaś rozumie ich sens i doniosłość i wie również dobrze, co w rezultacie swych badań chce n a m powiedzieć. A mówi rzeczy, które mogą spiorunować. W upiornym świetle zebranych tu wypowiedzi wybitnych menagerów wolnomularstwa ukazują się jasno odległe i bliższe przyczyny dokonywanej obecnie w Kościele perfidnej (i groźnej!) dywersji.
Pisanie tego dzieła, jak wspomniano, zakończył autor w r. 1966. Nie ulega najmniejszej kwestii, że w ciągu kilkunastu lat następnych fala infiltracji i zniszczenia przewalająca się przez Kościół była coraz wyższa. Na wysiłki obecnego papieża, Jana Pawła II, aby powstrzymać i odwrócić złowrogi nurt wydarzeń, odpowiedziano strzałami wynajętego mordercy w dniu 13 maja 1981 r. o godzinie 17.19 (światowe agencje prasowe od północy dnia następnego p o p r a w i ł y tę godzinę: według nich zamachu na papieża dokonano dnia 13 maja o godzinie 17.17. Znamienna to poprawka). Gdy papież cudem ocalał (co nie udało się jego poprzednikowi), nie zaprzestano bynajmniej nękających ataków prasowych przeciw jego osobie i "autokratycznemu stylowi rządzenia", także przeciw jego "polskiej zaściankowej i przestarzałej teologii", owszem, te ataki trwają i są tym bardziej zjadliwe, im większą papież cieszy się miłością szerokich rzesz Kościoła i im skuteczniej w ramach swych możliwości przeciwstawia się inspirowanej przez wrogów dywersji.
Chciałbym jeszcze podzielić się z k a t o l i c k i m i czytelnikami pewną refleksją. Oto nie przerzucajmy odpowiedzialności za losy Kościoła (i ludzkości) wyłącznie na Opatrzność Bożą. Bóg dobrze wie, co ma czynić, "co do Niego należy". Ale n a m może zabraknąć głosu w piersi, gdy na sądzie Bożym przyjdzie odpowiedzieć, co m y ś m y robili, gdy na naszych oczach diabelscy korsarze usiłowali opanować, zdemolować i topić Łódź Kościoła. Bierność też bywa śmiertelnym grzechem.
Paweł Kalina
|
|
|
|
strona główna |