powrót

 
••••••
ROZDZIAŁ I
POLSKA SCHRONIENIEM DLA ŻYDÓW
Żydzi w Polsce porozbiorowej
ROZDZIAŁ II
ŻYDZI W POLSCE NIEPODLEGŁEJ (1918-1939)
ROZDZIAŁ III
POLSKA W OKRESIE OKUPACJI NIEMIECKIEJ
Ziemie włączone do Rzeszy
Ziemie włączone do Związku Sowieckiego
Generalna Gubernia
Schemat walki
ROZDZIAŁ IV
ŻYDZI W CZASIE OKUPACJI
Organizacja Holocaustu
Łączność z gettem
Podziemie żydowskie
Rada Pomocy Żydom
Misja emisariusza Jana Karskiego
Żądanie odwetu
Powstanie w Getcie Warszawskim
Żydowskie oddziały partyzanckie
Straty poniesione przez Polaków z powodu ratowania Żydów
Dlaczego Polskę wybrano na miejsce eksterminacji?
ROZDZIAŁ V
ŻYDZI W POLSCE POWOJENNEJ
Żydzi w komunistycznej policji politycznej
Inne ważne osobistości żydowskie
Żydzi w Ministerstwie Spraw Zagranicznych
Żydzi w Ministerstwie Sprawiedliwości
Żydzi w Parlamencie i elitach politycznych
ROZDZIAŁ VI
ŻYDZI ZA GRANICĄ
Żydzi amerykańscy
Dwie teorie żydowskie
Kiedy Edelman powiedział prawdę?
Kurier z Polski
ROZDZIAŁ VI
ŻYDZI ZA GRANICĄ
Żydzi amerykańscy
Dwie teorie żydowskie
Kiedy Edelman powiedział prawdę?
Kurier z Polski
Shoah
POSŁOWIE
DODATEK
Biografia Stefana Korbońskiego
 
••••••
Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Shoah

Polacy oglądający w amerykańskiej telewizji dziesięciogodzinny film Shoah, w czterech odcinkach, mogli bez trudu wyciągnąć wniosek, że jest to film antypolski. Jego twórca, francuski Żyd Lanzmann, skoncentrował się na Polakach, czyniąc ich świadkami Holocaustu, tworzącymi tło akcji, podobnie jak widoki ponurego, przygnębiającego krajobrazu.

Świadkowie Holocaustu, z którymi rozmawiał Lanzmann po czterdziestu latach po wojnie, byli starzy i zgrzybiali, wyraźnie stremowani występem przed kamerą telewizyjną. Lanzmann nie potraktował ich ciepło i serdecznie, lecz raczej zadawał pytania jak prokurator i wywierał presję psychiczną. Sprytne przedstawienie na ekranie samych odpowiedzi sprawiło, że można je było interpretować jako wyrażenie obojętności, przedstawienie Polaków jako antysemitów nie mających żadnego współczucia dla ofiar. W filmie podkreślony został epizod, w którym chłopiec jadący wozem konnym, zapytany przez Żyda z pociągu dokąd jadą, odpowiedział gestem podrzynania gardła, co miało oznaczać, że idą na zagładę. Lanzmann nazywa to “czysto sadystycznym gestem”, nie wyjaśniając jaką inną alternatywną odpowiedż, mógł dać chłopiec w obecności niemieckich strażników. Ostrzeżenie, które przekazał, mogło nakłonić przynajmniej niektórych do ucieczki. Polscy świadkowie zostali przedstawieni jako wymizerowane, bezzębne wraki w łachmanach. Wyraźnie zostali wybrani, aby stworzyć pewien obraz, chociaż muszą jeszcze żyć inni świadkowie Holocaustu, którzy mają niewiele ponad pięćdziesiąt lat i nie są zgrzybiałymi starcami. Lanzmann pokazuje wciąż te same tory kolejowe, tę samą lokomotywę i maszynistę, ten sam smętny krajobraz i nędzne chałupy. Nie dodaje to filmowi wartości, ale przekazuje sugestię biernej bezczynności odzwierciedlającej rzekomą obojętność Polaków graniczącą ze współudziałem. Nie było najmniejszej wzmianki o potężnym polskim ruchu oporu i wytrwałej walce z hitlerowskim najeźdźcą.

Shoah został przyjęty przez polską część Amerykanów z gorzkim oburzeniem. Kongres Polsko-Amerykański, reprezentujący miliony Amerykanów polskiego pochodzenia, wystosował oficjalną odpowiedź wrogiej propagandzie promowanej przez Lanzmanna:

SHOAH: ZWICHNIĘTY OBRAZ HOLOCAUSTU
Ukazuje z uprzedzeniem stereotyp polskiego antysemityzmu

Oświadczenie Komitetu Wykonawczego

Kongresu Polsko-Amerykańskiego

Polscy Amerykanie są zaniepokojeni tym, że film Shoah ukazuje zawężony, jednostronny obraz narodu polskiego jako antysemitów, w stopniu, który stawia ich niemal na równi z niemieckimi nazistami.

Shoah jest osobistym opowiadaniem Lanzmanna o Holocauście - to mistrzowskie dzieło sztuki - ale jest jednocześnie podstępnym wypaczeniem prawdy, mającym na celu usprawiedliwienie istniejącego w założeniu pojęcia Polaków jako współuczestników zagłady Żydów podczas II wojny światowej. Na pytanie zadane podczas wywiadu dla francuskiego L’Express (maj 1985) czy film “jest aktem oskarżenia wobec Polski”, Lanzmann odpowiedział: “Tak. To Polacy sami się oskarżają. Opracowali do perfekcji sposoby eksterminacji.” Dlatego Shoah nie może być odbierany jako rozstrzygający dokument historyczny. I to właśnie jest nasz czuły punkt: że widz stworzy sobie fałszywą obraz Polaków i ludzi polskiego pochodzenia.

Shoah opowiada historię żydowskiego Holocaustu w całkowitym oderwaniu od terroru wprowadzonego przez Niemców w okupowanej Europie, a szczególnie w Polsce, gdzie 3 miliony chrześcijańskich Polaków zostało brutalnie zamordowanych w egzekucjach ulicznych, więzieniach hitlerowskich i obozach koncentracyjnych, wraz z 6 milionami europejskich Żydów eksterminowanych zgodnie z niemieckim programem “ostatecznego rozwiązania”.

Mimo że Holocaust żydowski jest czymś szczególnym - pod tym względem, że Żydzi byli skazani na zagładę tylko dlatego, że są Żydami - 3 miliony Polaków chrześcijan zostało zamordowanych z równym wysiłkiem, zmierzającym do unicestwienia polskiej inteligencji i przywódców, aby Polaków zredukować do poziomu podludzi, niewolników pracujących dla niemieckiej Rzeszy.

Jest więc rzeczą zrozumiałą, że Amerykanie polskiego pochodzenia obawiają się, że Shoah zostanie błędnie potraktowany jako rozstrzygająca historia tamtych czasów niewyobrażalnego strachu. Uważamy, że ten film jest nieuczciwy, ponieważ nie odzwierciedla wysiłku Polaków w niesieniu pomocy Żydom. Należy pamiętać, że tylko w Polsce pomoc Żydom była karana śmiercią, nie tylko wobec osoby pomagającej, ale całej rodziny, a nawet całej wsi.

Mimo to, około jedna trzecia spośród 6 000 Sprawiedliwych Wśród Narodów, upamiętnionych w Yad Vashem Memorial w Izraelu za bohaterskie ratowanie Żydów, to Polacy. Niewspomnienie o tych aspektach polskiego cierpienia i pomocy niesionej Żydom przez Polaków sugeruje, że naród polski pozostał bierny wobec faktu Holocaustu, a nawet współdziałał z Niemcami w zagładzie Żydów. Błędy i opuszczenia w tłumaczeniu z polskiego na francuski i angielski jeszcze bardziej wzmacniają te implikacje.

U podstaw braku litości Polaków wobec tragicznego losu Żydów - jak kłamliwie pokazuje Shoah - leży stereotyp “wrodzonego antysemityzmu Polaków”, o którym traktują różne książki, artykuły i programy telewizyjne. Antysemityzm był faktem życiowym w Europie i Stanach Zjednoczonych, jak również w przedwojennej Polsce, szczególnie w latach trzydziestych, wywodzącym się z różnic religijnych, społecznych, i kulturalnych oraz odrębności obu społeczności. Nie ma na to usprawiedliwienia. Było to zło społeczne, które należy potępić i z którym należy walczyć.

“... w przededniu II wojny światowej, Żydzi w Polsce liczyli około 3,5 miliona ... na około 34 miliony ludności... Ta masa Żydów przez wieki mogła rozwijać własną społeczność i własną kulturę. Wolność wyznawania tradycyjnej wiary w pokoju i kultywowanie niezależnego stylu życia, włącznie z edukacją, językiem, ubiorem, a nawet administracją sądową, umożliwiło im to stworzenie jednej z największych w historii wspólnoty żydowskiej.” Przypomina o tym Harold B. Segel, dyrektor Instytutu Europy Środkowowschodniej na Columbia University w artykule przedstawionym w 1983 roku na konferencji na temat “Polacy i Żydzi: mit i rzeczywistość w kontekście historycznym”. “Twierdzenie, że działo się to mimo Polaków, lub w obliczu polskiej wrogości, lub polskich represji, byłoby ignorowaniem dowodów liczebnych” - komentował Segel.

W ciągu ostatnich kilku lat polscy Amerykanie i żydowscy Amerykanie zaangażowali się w dialog, którego celem jest bliższe zrozumienie tragedii obu narodów, prowadzące do wzajemnego zaufania i współpracy. Jesteśmy zatroskani tym, że przez tendencyjne oskarżenia, uogólnienia i przeinaczenia faktów historycznych, Shoah źle przysłuży się obu narodom, ponieważ dąży do poróżnienia ich w niewłaściwym pojmowaniu wspólnej historii i uniemożliwia współpracę we wspólnym interesie. Nie możemy na to pozwolić.

W imieniu KONGRESU POLSKO-AMERYKAŃSKIEGO

Alojzy A. Mazewski, przewodniczący

Helena Zielińska, wiceprzewodniczący

Kazimierz Łukomski, wiceprzewodniczący

Bernard B. Rogalski, sekretarz

Edward G. Dykla, skarbnik

SHOAH

Jan Karski, doktor filozofii

Na początku października zeszłego roku zostałem zaproszony na prywatny pokaz filmu Shoah. Film trwał ponad dziewięć godzin. Nie występują w nim aktorzy, lecz ogranicza się on do wywiadów z ofiarami Holocaustu, jego sprawcami i świadkami. Pokazane są w nim również autentyczne niemieckie dokumenty i raporty. Jest wiele współczesnych zdjęć wykonanych przez Niemców. Niektóre z wywiadów (z Niemcami) są filmowane z ukrycia. Ponadto obozy, krematoria, sąsiednie wioski i miasteczka przedstawione są tak, jak wyglądały podczas wojny i jak wyglądają obecnie. Reżyserem filmu jest Francuz, Claude Lanzmann. Zdjęcia zostały wykonane w Polsce, Czechosłowacji, Grecji, Holandii, Izraelu, Szwajcarii, Rumunii i Stanach Zjednoczonych. Poświęcił on swemu dziełu ponad dziesięć lat pracy.

Shoah jest bezsprzecznie największym dziełem filmowym mówiącym o tragedii Żydów, jakie powstało po wojnie. Nikomu nie udało się ukazać zagłady Żydów z taką głębią, z mrożącą krew w żyłach brutalnością i brakiem litości dla widza. Jednocześnie, pojawiający się ludzie, wydarzenia, przyroda i czas są przepełnione poetycznością. Łagodne piękno drzew rosnących na miejscach kaźni; łąki i pola, kryjące straszliwą tajemnicę obozów koncentracyjnych; wychodząca z kościoła procesja stanowiąca dla deportowanych Żydów moment łapanki; wzruszające modlitwy w syngodze tych, którzy żyją; staruszka, która przeżyła i śpiewa żydowską piosenkę “z tamtych czasów” - wszystko to szokuje przerażeniem lub urzeka pięknem i niewinnością.

Papież dowiedział się o filmie Shoah, pochwalił go i jego twórcę wobec francuskich i belgijskich weteranów wojny. Podkreślił również moralne znaczenie tego filmu. Uwagi papieża znalazły się w wydaniu L’Osservatore Romano z 27 września.

Tematem filmu są tortury i ostateczna eksterminacja bezbronnych Żydów, w tym 3 milionów Polaków wyznających judaizm lub będących potomkami Żydów. Nic więcej. Film nie ukazuje tła czasów wojny, podboju prawie całej Europy przez Trzecią Rzeszę i terroru stosowanego wobec podbitych narodów. Nie mówi o cierpieniu nieżydowskiej ludności Polski, Rosji, Grecji czy Serbii. Rygorystyczna konstrukcja filmu na to nie pozwala.

Intencją Lanzmanna jest pokazanie widzowi, że zagłada Żydów była jedyna w swoim rodzaju i nie dająca się z niczym porównać. I bezsprzecznie tak jest. Postawienie znaku równości między eksterminacją Żydów a cierpieniem i stratami nie-żydowskiej części Europy jest, mimo wszystko, chociaż emocjonalnie zrozumiałe, po prostu bezdusznością. Wszystkie narody poniosły większe lub mniejsze straty. Ale WSZYSCY Żydzi byli ofiarami. Tego Lanzmann nie zapomina nawet na chwilę. Każdy odbiorca tego filmu to zrozumie.

Bezkompromisowe restrykcyjne potraktowanie tematu stwara wrażenie, że Żydzi zostali opuszczeni przez całą ludzkość, że cała ludzkość pozostała obojętna na ich los. Jest to jednak nieprawdziwe i przygnębiające, szczególnie dla powojennych pokoleń Żydów. Żydów opuściły rządy państw, ci, którzy mieli moc fizyczną i duchową. Nie opuściła ich ludzkość. Mimo wszystko, w Europie ocalono kilkaset tysięcy Żydów. W Polsce przeżyło kilkadziesiąt tysięcy. Karą za przechowywanie Żyda w Polsce była śmierć. W Europie Zachodniej, chociaż kara nie była tak surowa, udzielanie pomocy Żydom lub ukrywanie ich narażało ludzi na poważne niebezpieczeństwo. A mimo to, miliony chłopów, robotników, intelektualistów, księży, zakonnic, narażając siebie i swoje rodziny, pomagały Żydom w każdym kraju Europy. Ilu z nich zginęło? Bóg jeden wie.

W Polsce powstała tajna organizacja, której celem była wszechstronna pomoc ukrywającym się Żydom oraz znajdowanie dla nich schronienia. Jej przewodniczący, Władysław Bartoszewski, mieszka w Warszawie. Marek Edelman, jeden z bohaterskich przywódców Powstania w Getcie warszawskim, mieszka w Łodzi. Jan Nowak i Jerzy Lerski, dwaj kurierzy Polskiego Państwa Podziemnego, obecnie mieszkający w Stanach Zjednoczonych, przekazywali wiadomości i prośby od przywódców żydowskich w Polsce do rządów państw zachodnich. Stefan Korboński, ostatni przywódca Polskiego Państwa Podziemnego i - podobnie jak Lerski - odbiorca odznaczenia “Sprawiedliwy wśród narodów”, obecnie mieszka w Waszyngtonie. Inni mieszkają w różnych krajach. Należy ich chociaż wspomnieć. Należy sprawić, aby widz uświadomił sobie, szczególnie młode pokolenie Żydów i nie-Żydów, że tacy ludzie istnieli i - wydaje mi się - jest to konieczne bez względu na konstrukcję filmu. Dla niektórych jest to ważne, aby nie utracili wiary w ludzi i swoje miejsce pośród ludzi – dla innych, aby zrozumieli, do czego może doprowadzić brak tolerancji, rasizm, antysemityzm i nienawiść. To jest ważniejsze niż jakakolwiek konstrukcja, szczególnie, jeśli jest to tak wielkie dzieło filmowe i wywiera tak wielki wpływ na widza.

Technika telewizyjna polega na przeprowadzaniu wywiadów. Niektóre z nich są zaplanowane, inne przypadkowe, przeprowadzone z osobami nieznanymi Lanzmannowi. W drugiej grupie znalazło się kilku Polaków, mieszkańców posesji graniczących z obozami. Niektórzy okazywali współczucie i uprzejmość, większość zaś przestrach. Na przykład niektóre staruszki mieszkające w małych miasteczkach, zapytane o to, co sądzą o zagładzie Żydów, odpowiadają, że teraz żyje im się lepiej niż poprzednio. Zajęły domy zamieszkiwane wcześniej przez Żydów, które są większe niż te, w których mieszkały przed wojną. Inna kobieta, nie zapytana przez Lanzmanna, stwierdza, że los Żydów jest karą dla nich zesłaną przez Boga za ukrzyżowanie Zbawiciela. Uwaga ta pada tuż przed sceną procesji, z kościołem w tle. Pewnie nauczanie Soboru Watykańskiego II, uznające, że takie stwierdzenia są grzechem, jeszcze nie dotarło do tej parafii.

Wykształcony mieszkaniec miasta, bez pytania, wybiega z tłumu, by przed kamerą powiedzieć Lanzmannowi o tym, co jego przyjaciel prawdopodobnie widział. Rabin wyjaśniał Żydom zebranym przed deportacją, że los jaki ich spotyka jest skutkiem tego, że ich przodkowie skazując Chrystusa na śmierć wołali: “Krew Jego na nas i na dzieci nasze”. Nie powiedział tylko, że rabin i Żydzi byli otoczeni przez SS-mannów z rewolwerami w rękach.

Starszy chłop, zapytany, czy żałuje, że nie ma już Żydów odpowiada z uśmiechem: tak i nie. Kiedy był młody, podobały mu się Żydówki. Teraz jest stary i jest mu obojętne. Inny polski chłop z okolic Treblinki opisuje transport Żydów z Europy Zachodniej, który jak twierdzi, obserwował. Na ostatniej stacji przed Treblinką pullmany zatrzymały się. Siedzieli w nich Żydzi i Żydówki ze śmiesznymi fryzurami. W wagonach stały flakoniki perfum. Widział walizkę ze złotem. Na stacji jeden z Żydów wysiadł z wagonu i poszedł do bufetu, żeby coś kupić. Drzwi wagonu nie były strzeżone. Mógł wysiąść - tuż przed Treblinką. Co za absurd!

W filmie znalazł się też wywiad ze mną. Okoliczności wywiadu mówią o metodach stosowanych przez Lanzmanna i planowanym wydźwięku filmu. Odwiedził mnie w 1977 roku przedstawiając mi materiały dokumentujące jego kwalifikacje, wcześniejsze filmy itd. Mówił o swoim projekcie. Słyszał o mnie i czytał na mój temat. Zauważył, że zgoda na wywiad jest moim obowiązkiem. Początkowo odmówiłem. Moje wojenne przeżycia wciąż we mnie żyły, lecz do wspomnień nie wracałem przez ponad 30 lat. W końcu wyraziłem zgodę i poprosiłem o pisemne pytania, abym mógł się przygotować. Odmówił, gdyż nie chciał przygotowanych odpowiedzi. Chciał zapytać o sprawy, których dotyczył film. Miałem mówić to, co pamiętam. Wyraziłem zgodę, z zastrzeżeniem, że nie będziemy wchodzić w dyskusje polityczne, ani wyciągać wniosków. Odpowiedział, że nie to jest jego intencją.

Wywiad odbył się w moim domu w 1978 roku. Nagrania trwały dwa dni, w sumie około 8 godzin. Lanzmann jest trudnym człowiekiem. Pasjonatem. Całkowicie oddanym swojej pracy. Bezkompromisowy w zadawaniu pytań i ustalaniu faktów. Kilkakrotnie załamałem się emocjonalnie. Raz on się załamał. Moja żona, nie mogąc tego znieść, wyszła z domu.

Z ośmiu godzin nagrania na ekranie zobaczyłem tylko czterdzieści minut, w czasie których mowa była o cierpieniu Żydów w getcie warszawskim oraz desperackich żądaniach pomocy od żydowskich przywódców Podziemia skierowanych do rządów zachodnich państw. Zrozumiałem. Czas przeznaczony na moje opowiadanie oraz konstrukcja filmu zmusiły Lanzmanna do opuszczenia tych fragmentów wywiadu, które ja uważałem właśnie za najważniejszą część mojej misji pod koniec 1942 roku.

Jako kurier Polskiego Państwa Podziemnego, bedący naocznym świadkiem początku ostatecznego rozwiązania, zostałem wysłany do zachodniego świata, aby go zaalarmować o losie europejskich Żydów pod hitlerowską okupacją. O cierpieniach Żydów mówiły inne osoby występujące w filmie przez ponad siedem godzin. Wielu z nich uczyniło to lepiej ode mnie. Dla mnie, centralnym punktem wywiadu było to, że po przybyciu na Zachód, opisałem tragedię i przekazałem żądania Żydów czterem członkom brytyjskiego Gabinetu Wojennego, włącznie z Edenem; prezydentowi Rooseveltowi i trzem kluczowym członkom rządu amerykańskiego; Legaturze Apostolskiej w Waszyngtonie; przywódcom Żydów w Stanach Zjednoczonych; znanym pisarzom i komentatorom politycznym, takim jak Walter Lippmann i George Sokolsky. O żadnej z tych spraw nie mógł mówić nikt inny. Mimo wszystko, byłoby to ukazanie, jak rządy sprzymierzone, które jako jedyne mogły przynieść Żydom pomoc, zostawiły ich własnemu losowi.

Zaprezentowanie tego materiału wraz z ogólnymi informacjami o tych, którzy starali się pomagać Żydom, przedstawiłoby Holocaust we właściwszej perspektywie historycznej. Przywódcy narodów, rządy potężnych państw albo decydowały o eksterminacji, albo brały w niej udział, albo też zachowały obojętność wobec niej. Ludzie, zwykli ludzie, miliony ludzi okazywało Żydom współczucie lub udzielało pomocy.

Film Shoah przez wielkość talentu, determinację i gorzką prawdę, lecz również przez jego samoograniczenie, stworzył potrzebę nakręcenia następnego filmu, równie wielkiego, równie prawdziwego – filmu, który ukaże drugą stronę Holocaustu. Rządy, organizacje społeczne, kościoły, ludzie talentu i serca powinni znaleźć formę wspólnego wysiłku, aby stworzyć takie dzieło. Nie po to, by zaprzeczyć tej rzeczywistości, jaką ukazuje Shoah, ale aby ją uzupełnić. Mimo wszystko, zagłada Żydów podczas II wojny światowej kładzie się cieniem na całej ludzkości.

SĄD NAD POLSKĄ - SHOAH

Kazimierz Łukomski

Shoah jest niewątpliwie najbardziej przekonującym - w swej brutalności - filmem ukazującym dramat eksterminacji Żydów przez Niemców podczas II wojny światowej. Jest on świadectwem tragedii, która nie miała precedensu w historii ludzkości - tragedii 6 milionów europejskich Żydów skazanych na powolną śmierć w komorach gazowych obozów koncentracyjnych zakładanych w Polsce przez niemieckiego okupanta, tylko dlatego, że byli Żydami. Holocaust był czymś niepowtarzalnym i wyjątkowym. Nie można go porównać z prześladowaniem, śmiercią i cierpieniem zadawanym przez Niemców wszystkim podbitym narodom, nawet biorąc pod uwagę 3 miliony zamordowanych Polaków. Nikomu nie wolno o tym zapomnieć.

Shoah dokumentuje eksterminację Żydów z rozbrajającą szczerością. Niestety, całkowicie pominięto rzeczywistość niemieckiego podboju i okupacji praktycznie całej Europy. Wygląda to tak, jakby Holocaust stanowił jedyne dramatyczne wydarzenie w Europie w czasie wojny. W rezultacie daje to wypaczenie historii tego okresu.

Dlatego też, według reżysera Claude’a Lanzmanna, jedyną reakcją narodu polskiego na tragedię Żydów było w najlepszym razie jednogłośne prychnięcie. Czy ukrywała się pod nim bezduszność lub nieczułość? Czy też może satysfakcja, że gdy Żydzi zniknęli z polskich wsi i miast, Polacy będą mogli przeprowadzić się do ich domów? Takie jest przesłanie... nie powiedziane wprost, lecz wyraźnie zasugerowane.

W filmie Lanzmanna Polacy ładowali Żydów do pociągów wiozących ich do Oświęcimia, Treblinki... Znali los ofiar. Polscy chłopi pracowali na polach sto metrów od obozów. Wiedzieli, co się dzieje za drutami kolczastymi. Słyszeli krzyki. Nadal orali swoje pola. “Początkowo to było trudne do zniesienia. Później przyzwyczailiśmy się.”- opowiada wieśniak. Niewzruszony i obojętny, tak jak mieszkańcy Grabowa.

Na sześć dni przed ostatnim atakiem Niemców na to, co pozostało z warszawskiego getta w kwietniu 1943, Mordechaj Anielewicz, dowódca Żydowskiej Organizacji Bojowej, zwrócił się do przywódców polskiego Podziemia z prośbą o uzbrojenie Żydów. “Odmówili” - relacjonuje Icchak Cukierman, zastępca dowódcy ŻOB. Koniec, kropka. Niewzruszony i obojętny.

Według Lanzmanna nie było takiego Polaka, który by w jakikolwiek sposób pomógł, czy choćby próbował udzielić pomocy Żydom, przy czym jedynym wyjątkiem mógłby być Jan Karski, kurier polskiego Podziemia do Rządu RP Na Uchodźstwie, który jesienią 1942 starał się nakłonić przywódców państw zachodnich do pomocy Żydom w okupowanej Europie. Próbował. Opisał ich tragedię członkom brytyjskiego rządu, w tym Ministrowi Spraw Zagranicznych Anthony Edenowi, prezydentowi Rooseveltowi i członkom rządu amerykańskiego, żydowskim przywódcom w Stanach Zjednoczonych, w tym sędziemu Sądu Najwyższego Felixowi Frankfurterowi i rabinowi Stephenowi Wise. Wszystko na próżno. Nikt nie chciał wierzyć w jego opowieść. Zachód nie podjął żadnych działań, ukrywając się pod hasłem “ratunek przez zwycięstwo” - oczywiście za późno. (Zobacz też The Terrible Secret Waltera Laquera)

Lanzmann opuścił w filmie tę część wywiadu z Karskim, w której Karski w chwytający za serce sposób opisuje warunki panujące w getcie, które odwiedził przed wyjazdem z Polski na Zachód. Nie pasowałoby to do celu, jaki Lanzmann zamierzał osiągnąć: “oskarżenie polskich katolików o obojętność, jeśli nie współudział, w mordowaniu Żydów przez Niemców.” (Gabe Fuentis, Chicago Tribune, 13 stycznia 1986) Paryski dziennik Liberation określił to w nagłówkach obszernych recenzji filmu Shoah nawet bardziej otwarcie: Sąd nad Polską.

Dzięki dowolnemu doborowi przez Lanzmanna fragmentów wywiadów oraz ich celowemu i umiejętnemu zakwestionowaniu, osiągnął on ten cel bez wypowiedzenia wprost żadnego oskarżenia. Z 350 godzin nagrań Lanzmann wykorzystał w filmie zaledwie 9 i pół godziny. Oczywiste jest, że dostosowanie się do założeń filmu o “obojętności, jeśli nie współudziale, polskich katolików wobec eksterminacji Żydów przez Niemców”, z góry ograniczyło możliwość selekcji zdjęć.

Stąd też potraktowanie Powstania w Getcie i rzekomego polskiego “nie” w sprawie pomocy żołnierzom ŻOB, jak podaje w filmie Icchak Cukierman, twierdząc: “odmówili”. Nie ma potrzeby kwestionować bolesnych wspomnień pana Cukiermana sprzed 40 lat. Ale faktem pozostaje, że Polacy dostarczyli niewielką ilość broni, z ograniczonych zasobów jakimi dysponowali , co więcej, Armia Krajowa dwukrotnie podejmowała próbę wdarcia się do getta, by wspomóc i wyzwolić żołnierzy żydowskich. Za każdym razem byli wypierani przez Niemców, ponosząc poważne straty. Pan Lanzmann musiał o tym wiedzieć, gdyż rozmawiał z innym przywódcą ŻOB-u, obecnie mieszkającym w Polsce, działaczem Solidarności, Markiem Edelmanem.

Ograniczona pomoc udzielona bohaterskim żołnierzom ŻOB-u przez polskie Podziemie powinna być oceniana w szerszym kontekście. Nawet jeśli zabrzmi to gruboskórnie, Powstanie w Getcie, które wybuchło po trzech latach biernego poddawania się władzy niemieckiej, nie miało szans na zwycięstwo. Musiało upaść, bez względu na to, jakiej pomocy udzieliliby im Polacy. Większy wysiłek ze strony Polaków mógł przedłużyć agonię o kilka dni, znacznie burząc przygotowania do wyzwolenia całego kraju spod niemieckiego terroru. Mniej więcej rok później, w chwili wybuchu Powstania Warszawskiego, tylko około 10% żołnierzy Armii Krajowej było uzbrojonych. Trudny wybór... Ale i czasy były ciężkie.

Pod gruboskórnością i obojętnością Polaków wobec tragicznego losu Żydów, jak oszczerczo ukazuje to Shoah, leży stereotyp “wrodzonego antysemityzmu Polaków” dominujący w licznych i głośnych kręgach żydowskich Amerykanów. W Polsce istniał antysemityzm, tak jak był - i nadal jest - we wszystkich krajach, w których zamieszkuje znacząca mniejszość żydowska. Żydowska część polskiego społeczeństwa stanowiła ściśle związaną wspólnotę, w większości oddzieloną od Polaków inną i ściśle przestrzeganą religią, tradycją, kulturą i zwyczajami. Dla rodowitych Polaków pozostali oni obcokrajowcami, więc sytuacja taka oczywiście nie mogła prowadzić do dobrych stosunków sąsiedzkich. Dodając do tego fakt, że na Żydów przypadało 30% polskiego dochodu narodowego, było to powodem niechęci, to jest antysemityzmu.

Oceniając stulecia zamieszkiwania Żydów w Polsce, manifestacje antyżydowskie należy zrównoważyć sprzyjającym klimatem, w którym Żydzi mogli stworzyć odrębną kulturę, oddziałującą daleko poza granice Polski. Przed II wojną światową w Polsce zamieszkiwało 3 300 000 Żydów, co stanowiło 12% ludności kraju. Żydowscy intelektualiści, przedsiębiorcy i profesjonaliści odgrywali ważną rolę w sprawach narodowych. W 1937 roku około 259 czasopism i ponad 700 książek było wydawanych w Polsce przez społeczność żydowską. Takie warunki panowały mimo że rok 1930 był świadkiem początku antysemityzmu objawiającego się wysiłkami zmierzającymi ku segregacji na uczelniach, bojkocie ekonomicznym, by zredukować udział Żydów w handlu, i - owszem - przemocą, zabójstwami i niszczeniem własności żydowskiej. Tak w skrócie przedstawiają się fakty – ani pięknie, ani całkiem źle. To bardzo złożona historia, wymagająca dokładnego, chłodnego zbadania, bez emocji i uprzedzeń... z obu stron.

Pan Lanzmann twierdzi, że żaden Polak nie pomógł Żydowi. Ja sądzę, że wysiłki Polaków mające na celu ratowanie Żydów przeszły wszystko, co zrobiono w jakimkolwiek innym kraju okupowanym przez Niemców. To właśnie dzięki tym wysiłkom około 100 000 Żydów przeżyło Holocaust, ukrywając się w polskich domach i klasztorach katolickich oraz przyjmując wszelkiego rodzaju pomoc. W te wysiłki angażowało się kilka tysięcy Polaków, mimo że tylko w tym kraju za udzielanie pomocy Żydom groziła kara śmierci. Nikt nigdy się nie dowie, ilu Polaków przypłaciło to życiem.

W swej tendencyjnej prezentacji pan Lanzmann realizuje znajomy wzorzec oskarżeń wysuwanych wobec Polaków. Tak więc, mówiąc do studentów w Bostonie o Holocauście, pan Elie Wiesel, jeden z czołowych przywódców amerykańskich Żydów, jak cytuje Boston Globe (23 kwietnia 1985), miał powiedzieć: “nie powinno się to stać elementem, który rodziłby nienawiść do Polaków, Węgrów lub Niemców za to, co zrobili.” W takiej kolejności!... Podobnie, pan Wiesel o Polakach wspomina też w artykule “Odważni chrześcijanie, którzy uratowali Żydów przed hitlerowcami”, w czasopiśmie TV Guide (6 kwietnia 1985). Wymienia on nazwiska kilku osób, które ratowały Żydów, Austriaka, Bułgara, Holendra itd., lecz dla wygody pomija ponad 2 000 Polaków uhonorowanych odznaczeniem Yad Vashem za ratowanie Żydów. W dalszej części artykułu opisuje on zakrojone na szeroką skalę wysiłki podejmowane w różnych krajach na rzecz ratowania Żydów. Lecz nie w Polsce. “Czy Duńczycy są lepszymi ludźmi niż Polacy?” - pyta. W kontekście jego artykułu, odpowiedź czytelnika będzie oczywiście brzmiała: “tak, Duńczycy są lepszymi ludźmi niż Polacy”.

Ani pan Lanzmann, ani pan Wiesel nie wspomina o żadnych Polakach pomagającym w ratowaniu Żydów w czasie ich tragedii. To po prostu nieprawda. To boli. To rodzi urazę. To dzieli.

UWAGI

Kazimierz Łukomski, wiceprzewodniczący Kongresu Polsko-Amerykańskiego

na konferencji prasowej 27 stycznia 1987 roku, sponsorowanej przez

Amerykańską Fundację Studiów Polsko-Żydowskich.

Stwierdzenie, które dzisiaj padło jest obrazem wysiłków członków Chicagowskiego Dialogu Polsko-amerykańsko – Żydowsko-amerykańskiego, zmierzających do przełamania syndromu różnicowania i napięcia, jakie przez ostatnie kilkadziesiąt lat charakteryzowało stosunki między tymi dwiema grupami, padając cieniem na okazjonalną współpracę w sprawach interesujących obie strony. Jest to wynik porozumienia, do jakiego doszli przywódcy obu grup, ponieważ podłożem całego problemu jest błędne rozumienie podstawowych spraw, którego mocno trzymają się obie strony oraz nieumiejętność wzajemnego wysłuchania doświadczeń i uczuć drugiej strony, które miały miejsce podczas tragicznych wydarzeń II wojny. Doszliśmy do zrozumienia faktu, że jedynym sposobem przezwyciężenia tych trudności jest droga uczciwego i chłodnego, często nawet bolesnego, podjęcia bardzo złożonej natury doświadczeń polsko-żydowskich.

Przez cały czas polscy Amerykanie byli świadomi głośnych oskarżeń o złośliwy antysemityzm Polaków, który objawił się współpracą z Niemcami w eksterminacji Żydów podczas II wojny światowej, o czym traktuje kilka książek, publikacji i produkcji telewizyjnych. Faktycznie, front antypolski pomógł w stworzeniu stereotypu wrodzonego antysemityzmu Polaków, czego wyrazem może być szeroko rozpowszechnione przez media, lecz całkowicie fałszywe i obrażające, nazywanie niemieckich obozów koncentracyjnych “polskimi obozami śmierci”.

Polacy - polscy Amerykanie byli oburzeni. W niektórych wzbudziło to uczucia antyżydowskie, nawet jeśli nie mieli wcześniej nic przeciw Żydom. Wzmogły się wzajemne uprzedzenia i oskarżenia.

Wówczas pojawił się Shoah, który w pewnych recenzjach został przyjęty jako “szerokie oskarżenie polskich katolików o obojętność, jeśli nie współpracę w hitlerowskim ludobójstwie milionów Żydów” (Gabe Fuentis Chicago Tribune, 13 stycznia 1986), podczas gdy paryski dziennik Liberation dobitniej wyraził to słowami: Sąd nad Polską.

Shoah wzmógł napięcia między polskimi Amerykanami i żydowskimi Amerykanami. Zbyt długo już polscy Amerykanie milczeli wobec anty-polskich oskarżeń. Nadszedł czas, by odpowiedzieć.

W orzeczeniu wydanym w lutym 1986 roku, Kongres Polsko Amerykański ogłosił film Claude’a Lanzmanna “jednostronnym, celowo wypaczającym prawdę i - jako taki - kłamliwym zapisem najbardziej niszczycielskiego wydarzenia współczesnej historii”. Opowiada on historię Holocaustu w zupełnym oderwaniu od terroru, jaki zaprowadzili w tym czasie w Europie Niemcy, szczególnie w Polsce, gdzie 3 miliony katolików zostało brutalnie zamordowanych w egzekucjach ulicznych, w więzieniach hitlerowskich i obozach koncentracyjnych, wraz z 6 milionami europejskich Żydów zamordowanych w ramach realizacji programu “ostatecznego rozwiązania”.

Dlatego też, uświadomiliśmy sobie naglącą konieczność przełamania błędnego koła wzajemnych oskarżeń i potrzebę zrozumienia i przyjęcia nie ukrywanej różnej percepcji bardziej złożonej natury stosunków polsko-żydowskich w ich kontekście historycznym i w ten sposób rozwinąć nasze relacje i współpracę w połączonych wysiłkach realizacji praw człowieka i godności ludzkiej.

Orzeczenie Chicagowskiego Dialogu Polsko-amerykańsko – Żydowsko-amerykańskiego jest próbą uczynienia tego. Nie ma ono ostatecznie ocenić historii polsko-żydowskiej. Jego celem jest zmniejszenie napięć oraz usunięcie często krzywdzącej retoryki, a przez to promowanie współpracy w sferach wspólnego zainteresowania.

Całkowicie zdaję sobie sprawę, że orzeczenie zostanie ostro skrytykowane przez niektórych przedstawicieli obu grup. Ufam, jednak, że dalsze dyskusje i rozwój stosunków przekona ich o niesłuszności takiej krytyki.

AMERYKAŃSKA FUNDACJA STUDIÓW POLSKO-ŻYDOWSKICH

Orzeczenie Chicagowskiego Dialogu Polsko-amerykańsko-Żydowsko-amerykańskiego

na temat filmu Shoah

Kiedy w grudniu 1985 roku pojawiła się w Chicago reklama filmu Shoah, obawiano się, że wzbudzi on tarcia między społecznością polską i żydowską. Mając tę świadomość, grupa wysoko postawionych przywódców Komitetu Żydów Amerykańskich, w tym przywódców Kongresu Polsko-Amerykańskiego, zgodziła się obejrzeć film wspólnie i rozpocząć dialog wypływający z dzielenia się wrażeniami. Owocem spotkania jest orzeczenie członków biorących udział w dialogu, dotyczące tych starań.

* * *

Mieliśmy poczucie, że dialog jest konieczny do utrzymania drożności kanałów komunikacji między obiema grupami, oraz do przedyskutowania indywidualnego i grupowego odbioru filmu. W przeszłości polscy i żydowscy Amerykanie wspierali się w sprawach dotyczących swoich społeczności. Chcielibyśmy podtrzymania ducha współpracy.

Nasz dialog skoncentrował się na odczuciach, jakie wywołał w widzach film Shoah oraz na zagadnieniach w nim poruszonych. Dzieląc się wzajemnie swoimi doświadczeniami, mogliśmy rozumieć odczucia innych i dzielić je z nimi. Każda z grup mogła nazwać odczucia drugiej strony, potwierdzając zrozumienie tych odczuć.

Polscy Amerykanie wyrazili współczucie dla żalu i głębokiego poczucia straty odczuwanego przez Żydów w związku z systematycznym unicestwianiem 6 milionów ich rodaków. Zrozumieli też, że doświadczenie Holocaustu przez Żydów jest czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym - Żydzi byli skazani na eksterminacje tylko dlatego, że byli Żydami. Polscy Amerykanie współodczuwali złość, wyrażoną przez żydowskich uczestników spotkania, spowodowaną perwersyjnością i brutalnością hitlerowskich oprawców. Rozumieli oni oburzenie Żydów wobec obojętności przywódców alianckich i innych potęg wobec tych wydarzeń oraz poczucie opuszczenia odczuwanego przez naród.

Słyszeli oni oburzenie żydowskich Amerykanów wobec rozmiaru i natury wschodnioeuropejskiego antysemityzmu. Zrozumieli złość, jaką odczuwali Żydzi, ponieważ niektórzy Polacy ukazani w filmie, będący świadkami horroru Holocaustu, nadal okazują tradycyjny antysemityzm.

Z kolei żydowscy Amerykanie wyrazili współczucie wobec poczucia żalu i straty 3 milionów Polaków z rąk hitlerowców. Wielu z nich zginęło w tych samych obozach śmierci co Żydzi. Obie grupy zjednoczyły się w oburzeniu na hitlerowską politykę rasistowską oraz niemiecki program wyniszczenia polskich intelektualistów i przywódców, aby Polska przetrwała jedynie jako źródło niewolników przeznaczonych do pracy dla Rzeszy.

Żydowscy Amerykanie zrozumieli polskie zainteresowanie i złość, że Shoah może być błędne potraktowany jako pełna historia tych czasów niewyobrażalnego strachu. Polacy odczuli, że film jest nieuczciwy, ponieważ nie ukazuje wysiłków podejmowanych przez Polaków na rzecz pomocy Żydom. Przypomniano, że tylko w Polsce za udzielanie pomocy Żydom groziła kara śmierci - i to nie tylko osobie udzielającej pomocy, ale też jej rodzicom i dzieciom.

Mimo to, około jedna trzecia z 6 000 Sprawiedliwych Wśród Narodów odznaczonych Yad Vashem za ratowanie Żydów jest Polakami. Polscy Amerykanie poczuli, że pomijając aspekty cierpień narodu polskiego i polskiej pomocy Żydom, film sugeruje, że wszyscy Polacy byli bierni wobec Holocaustu i współpracowali z Niemcami w dziele eksterminacji Żydów. Błędy i opuszenia w tłumaczeniu tekstów z języka polskiego wzmacniają jeszcze tę implikację.

Nie staraliśmy się ujednolicić naszej obrazu historii. Te percepcje rozchodzą się na miarę antysemityzmu w Polsce. Zgodziliśmy się co do faktu, że antysemityzm istniał w Polsce już wcześniej, a także w czasie okupacji i po jej zakończeniu. Nie podlega jednak dyskusji fakt, że taki antysemityzm nie był powszechny oraz był i jest potępiany przez pewne kręgi polskiego społeczeństwa.

Wspólnie uznaliśmy, że Polacy i żydowscy Amerykanie nie zawsze mogą zgodzić się, co jest faktem, lub co ktoś miał na myśli, lecz niewłaściwe jest tworzenie stereotypu, zakładanie, że wszyscy Polacy są antysemitami i obarczanie Polski zbiorową odpowiedzialnością. Żydowscy Amerykanie z zadowoleniem przyjęli przekonanie, z jakim polscy Amerykanie potępili antysemityzm, gdziekolwiek by się pojawił.

Mamy wolę dalszej współpracy w tych obszarach, co do których się zgadzamy, takich jak: walka z antysemickimi i antypolskimi stereotypami; promowanie praw człowieka i wolności demokratycznej dla narodu polskiego i sowieckich Żydów, w tym do prawa sowieckich Żydów do praktykowania swojej wiary i do emigracji; promowanie upamiętniania Holocaustu we właściwej perspektywie historycznej; osądzenie hitlerowskich zbrodniarzy wojennych; popieranie polityki imigracyjnej Stanów Zjednoczonych; zapewnienie schronienia Polakom szukającym tu swego miejsca, oraz praca na rzecz zachowania Państwa Izrael.

Musimy wysłać wyraźną, wiarygodną informację naszym społecznościom dotyczącą wartości naszych stosunków. Podstawa, na której społeczności tworzą wzajemne stosunki, jest doświadczeniem i wizją pluralistycznej Ameryki. Otwarte środowisko amerykańskie pozwoliło nam na wykroczenie poza trudną przeszłość, Będziemy więc nadal promować i rozszerzać środowisko dialogu i współpracy tworzone wspólnymi wysiłkami, by rozwijać prawa człowieka, godność i wzajemne zrozumienie. Naszym sposobem na budowanie przyszłości w Ameryce jest bycie razem.

P O D P I S A N O:
JERRY BIEDERMAN
Były przewodniczący Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego Oddział w Chicago
EDWIN CUDECKI (+)
Były wiceprzewodniczący Fundacji Kopernikowskiej Były członek prezydium Illinois Ethnic Consultation
HOWARD GILBERT
Członek National Jewish Communal Commission przy Amerykańskim Komitecie Żydowskim
LUCYNA MIGAŁA
wiceprzewodnicząca i dyrektor programowy radia WCEV; dyrektorka i główny manager zespołu Lira Singers
SHARON GREENBURG
członek oddziału Chicago Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego
Ks. JOHN T. PAWLIKOWSKI
Profesor etyki społecznej. Katolicki Związek Teologiczny; członek Amerykańskiej Rady Pamięci Holocaustu
MATHILDA JAKUBOWSKI
Członek Komisji ds. Relacji Międzyludzkich - Illinois
ALDERMAN ROMAN PUCIŃSKI
Przewodniczący Kongresu Polsko-Amerykańskiego, oddział Illinois.
MITCHELL KOBELIŃSKI
Przewodniczący Amerykańskiej Fundacji Studiów Polsko-Żydowskich Oddział w Chicago
DAVID C. ROTH
National Ethnic Liason; Amerykański Komitet Żydowski
JOHN KULCZYCKI, dr filozofii
Profesor historii na Uniwersytecie Illinois w Chicago
Rabin HERMAN E. SCHAALMAN.
Były przewodniczący Krajowy Centralnej Konferencji Rabinów Amerykańskich, wiceprzewodniczący oddziału Chicago Amerykański Komitet Żydowski
KAZIMIERZ ŁUKOMSKI
Krajowy Wiceprzewodniczący Kongresu Polsko-Amerykańskiego
ESTA G. STAR
Wiceprzewodniczący i członek prezydium Komisji do spraw Międzywyznaniowych Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, oddział Chicago
EWA TRZCIŃSKA- MEYERHOFF doktor chirurgii stomatologicznej
wiceprzewodnicząca, Fundacja Kościuszkowska oddział Chicago
WOJCIECH WIERZEWSKI, dr filozofii
Wydawca czasopisma “ZGODA”, Polski Związek Narodowy
MAYNARD I. WISHNER
Honorowy przewodniczący

wstecz    dalej
Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone
strona główna


Powiadomienia o nowościach na stronie fundacji


nowości wydawnicze